W poznańskim sądzie zakończyła się kolejna rozprawa ws. śmierci Ewy Tylman w listopadzie 2015 roku. Sędzia przesłuchała dziś kolejnych trzech świadków, m.in. pracownika biura Rutkowskiego, który badał wariografem oskarżonego o zabójstwo Adama Z. oraz lekarza medycyny sądowej. Patomorfolog stwierdził, że Ewa Tylman mogła jeszcze żyć, gdy wpadła do Warty.
Jak mówił w sądzie biegły sądowy Jędrzej O., podstawowe funkcje życiowe Ewy Tylman mogły zostać zachowane, gdy 26-latka wpadła do Warty. – Wskazuje na to obecność okrzemek w jej organizmie. Nie znam innego mechanizmu dostawania się okrzemek do organizmu – zeznawał O.
Okrzemki to mikroorganizmy żyjące w wodzie, które dostają się do organizmu ludzkiego w sytuacji, gdy dana osoba jest pod wodą i tonie.
Jędrzej O. przeprowadzał sekcję zwłok Ewy Tylman. Jednak, jak przyznał, ustalenie przyczyn zgonu dziewczyny było niemożliwe ze względu na zaawansowany rozkład zwłok. – Ich stan wskazywał na to, że przez długi okres przebywały w wodzie. Jednak określenie dokładnej daty, kiedy znalazły się w wodzie jest również niemożliwe – mówił biegły.
Świadek dodał również, że sekcja zwłok wykluczyła, by Ewa Tylman została zrzucona do Warty z mostu św. Rocha lub na tereny nadwarciańskie. Jednocześnie podkreślił, że nie jest wykluczone, że została zepchnięta z kilkumetrowej skarpy.
– Gdyby Ewa została zepchnięta z nasypu ziemnego o stromym nachyleniu, na zwłokach mogłyby być sińce lub otarcia naskórka. Jednak zaawansowany proces gnicia zwłok spowodował, że nie udało się ujawnić jakichkolwiek obrażeń w postaci sińców czy otarć naskórka. Ponadto nie ujawniono też obrażeń układu kostno-szkieletowego. Jednak nie można też wykluczyć, że upadek w takich okolicznościach nie spowodowałby sińców czy otarć. Ponadto w takiej okoliczności mogło dojść do utraty przytomności, ale obrażenia zewnętrzne mogłyby być skąpe – mówił Jędrzej O.
Takie zeznania biegłego z zakresu medycyny sądowej potwierdzają przyjętą przez prokuraturę wersję, że Adam Z. i Ewa Tylman, wracając w nocy z 22 na 23 listopada z imprezy firmowej do domu, pokłócili się. Następnie, zdaniem śledczych, mężczyzna miał zepchnąć 26-latkę ze skarpy w okolicach Mostu św. Rocha na tereny nadwarciańskie i myśląc, że nie żyje, przenieść ją kilkadziesiąt metrów i wrzucić do Warty. Choć prokuratura nie dysponuje żadnymi twardymi dowodami, Adam Z. został oskarżony o zabójstwo Ewy Tylman z zamiarem ewentualnym. Grozi mu nawet dożywocie.