Mińsk: Media donoszą, że dziennikarze BBC zostali pobici przez funkcjonariuszy OMON-u, protesty po wyborach prezydenckich na Białorusi nadal trwają, jednak powoli słabną.
Jak donoszą światowe media we wtorek funkcjonariusze białoruskiego OMON-u zatrzymali, zniszczyli sprzęt i brutalnie pobili akredytowanych dziennikarzy BBC. Podobny los spotkał reporterów portalu Onliner, którzy relacjonowali przebieg protestów w Mińsku po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich. Przypomnijmy, że według nich na kolejną kadencję prezydentem Białorusi kolejny raz miał zostać Aleksandr Łukaszenka, który uzyskał ponad 80% głosów, jego kontrkandydatka Swiatłana Cichanouska niespełna 10%. Opozycja utrzymuje, że wybory zostały sfałszowane.
Czytaj też: Rosjanie wyśmiewają Polaków! Skandaliczne i upokarzające słowa pod naszym adresem
Mińsk: Protesty po wyborach prezydenckich na Białorusi, dziennikarze BBC zostali pobici
„Jesteśmy w szpitalu na oględzinach, zatrzymali nas, zniszczyli kamerę, pobili i wypuścili” – relacjonuje reporter portalu Onliner Wład Barysewicz, dodaje także, że funkcjonariusze byli bardzo brutalni, mieli między innymi uderzać jego głową o ścianę.
Zobacz również: Cała Polska w czerwonej strefie? Szumowski nie pozostawił wątpliwości
BBC w oficjalnym komunikacie poinformowała, że we wtorek pobito także ich ekipę, wszyscy poszkodowani byli akredytowani. Takie przypadki stają się nagminne, pobito, a także skonfiskowano karty pamięci także dziennikarzom innych agencji, portali i stacji. Między innymi byli to fotoreporterzy TUT.by, agencji AP, a także Naszej Niwy.
Pracujący dla agencji Reuters Władzimir Kostin przyznał, że funkcjonariusze OMON-u próbowali uderzać swoimi pałkami w jego kamerę, jednak on się szybko odwrócił i dlatego został uderzony w plecy.
Wtorek to już trzeci dzień protestów po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich na Białorusi. Po brutalnym rozpędzeniu protestujących w niedzielę w nocy i w poniedziałek. We wtorek ludzi na ulicach było już znacznie mniej niż wcześniej. Do starć z milicją doszło na prospekcie Rokosowskiego, przy metrze Uruczje. A także przy metrze Puszkińska oraz w dzielnicy Kamienna Gorka. Protestujący nie łączyli się w duże grupy a pozostawali w rozproszeniu. Gdy zbliżała się milicja rozbiegali się, aby po jej odejść z powrotem protestować w tym samym miejscu.
Źródło: Interia
Polecamy także:
Obowiązuje od dziś! Rozszerzony zakaz obejmuje całą Polskę
Dopiero niedawno przestali tam jeść ludzi. Historia tylko dla osób o stalowych nerwach