Pierwszego makabrycznego odkrycia dokonano tydzień temu w nieczynnym domu pogrzebowym. Znaleziono tam szczątki niemowlęcia i 10 płodów ukryte w suficie. Teraz okazało się jednak, że to nie koniec. W innym, wciąż działającym domu pogrzebowym szczątki dzieci upchnięto w pudełkach i zamrażarce.
Kto i dlaczego tak bestialsko potraktował zmarłe dzieci?
Szczątki 63 płodów odkryto w domu pogrzebowym w Detroit (USA). Przedsiębiorstwo natychmiast zostało zamknięte. To efekt rozszerzającego się śledztwa w sprawie nieprawidłowości w lokalnych domach pogrzebowych.
Szef policji w Detroit, James Craig, ujawnił, że w piątek podczas nalotu na Perry Funeral Home oficerowie znaleźli 36 płodów ukrytych w pudełkach oraz 27 innych w zamrażarkach.
Podkreślił, że jest „oszołomiony” odkryciem, które nastąpiło tydzień po anonimowej informacji o szczątkach 10 płodów i jednego niemowlęcia w suficie nieczynnego domu pogrzebowego w Cantrell w Detroit.
W oświadczeniu policji czytamy, że w Perry Funeral Home śledczy wykryli „haniebne warunki i zaniedbania”, w tym liczne błędy w dokumentacji aktów zgonu i uzyskania odpowiednich zezwoleń na pochówek.
Wstępne ustalenia wskazują na przestępstwa „zagrożone karą pozbawienia wolności do 10 lat, grzywną w wysokości nie większej niż 50 000 dolarów lub obiema”.
Śledztwo w Perry Funeral Home rozpoczęło się po tym, jak mężczyzna, który pozwał firmę za metody zajmowania się szczątkami niemowląt i płodów, zobaczył doniesienia o odkryciach w domu pogrzebowym w Cantrell.
Powiedział swojemu pełnomocnikowi, aby skontaktował się z policją.
Władze uważają, że co najmniej jeden z płodów z Cantrell znajdował się na terenie nieruchomości od 2009 r.