Rabiej był wtedy moim i innych szefów dyskoteki Colosseum chłopcem na posyłki
– mówi Jarosław Sokołowski pseudonim „Masa” w rozmowie z „Super Expressem”.
O czym mówi najsłynniejszy polski świadek koronny, jeden z byłych szefów mafii pruszkowskiej? „Masa” przekonuje, że Rabiej pracował dla niego w latach 90. Miał odpowiadać za kontakty z urzędami, był rzecznikiem dyskoteki Colosseum, którą „Masa” prowadził ze wspólnikami.
Sokołowski przypomniał sobie o sprawie właśnie w momencie, gdy Rabiej mocno komentuje sprawę kandydatury Rafała Trzaskowskiego w wyborach na prezydenta Warszawy.
Było nas trzech wspólników: ja, Ekert i Edlinger. Colosseum to był „nielegal”. Chyba z pięć razy chciano to zamknąć. W Colosseum regularnie dochodziło do spotkań mafii pruszkowskiej. Pamiętam z tego klubu Pawła Rabieja, wówczas rzecznika Colosseum, który był naszym „załatwiaczem”. Znał się na lataniu do urzędów z pisemkami, żeby nie zamknięto klubu. Trzeba przyznać, że był obrotny, już wtedy jako młody chłopak miał znajomości w urzędach. (…) Był za mały, żeby siedzieć w loży przy stole w Colosseum ze mną czy innymi szefami dyskoteki. Kiedy my siedzieliśmy w loży, to Rabiej mógł co najwyżej postać przy barze i czekać na „kiwkę”, żeby dokumenty od nas wziąć. Był takim chłopcem na posyłki
– mówi Sokołowski „Super Expressowi”.
Do twierdzeń „Masy” odniósł się sam zainteresowany. Zdaniem Rabieja, w pracy dla gangstera nie było nic podejrzanego.
Nie widziałem nic podejrzanego w kilkumiesięcznej pracy dla Colosseum. Zostałem wynajęty przez dyskotekę, aby załagodzić konflikt prawny, bo władze stolicy twierdziły, że Colosseum to samowola budowlana. Co do „Masy” to wiedziałem, że tam bywał, ale ja wolałem się trzymać z daleka od tego typu sytuacji
– powiedział poseł Nowoczesnej „SE”.
Rabiej odniósł się też do tej sprawy w programie „Kwadrans polityczny” na antenie TVP1.
Oskarżenia Masy to absurd
– mówi Rabiej.
Do rewelacji „Masy” należy jednak podchodzić z dużym dystansem.