Codziennie dotykamy różnych rzeczy. Tych rzeczy dotykają też inni ludzie. Mimo że my możemy nie mieć sobie do zarzucenia nieprawidłowej higieny, nie wiemy, czy inni nie mają z nią na bakier. Zagrożenie czyha na nas nawet w kościele.
Jak pokazują badania co drugi człowiek nie myje rąk po wyjściu z toalety. Większą część tej grupy stanowią jednak mężczyźni. Nawet 70% z nich wychodzi z toalety jakby nigdy nic, a to przecież oni mają bezpośredni kontakt ręki z członkiem podczas toalety. W ten sposób ludzie przenoszą swoje prywatne bakterie na wszystko, czego dotkną. Niektóre z tych miejsc, są oczywiste jak pieniądze, klamki czy przyciski w bankomacie. Jest jednak wiele miejsc i rzeczy, o których nigdy byśmy nie pomyśleli.
1. Kropielnica
Naukowcy z Austrii zbadali wodę święconą z kilkudziesięciu kropielnic w austriackich kościołach i kaplicach. Tylko 14 proc. próbek nie było skażonych bakteriami E. Coli, bytującymi w naszym kale. Woda święcona niestety nie jest wymieniana zbyt często i zależy to od proboszcza danej parafii. Jeden będzie dbał o zdrowie parafianów i wymieniał wodę codziennie lub nawet po każdej mszy, a inny będzie to robił raz na tydzień. Oprócz bakterii E. Coli w kropielnicach bytują różnego rodzaju wirusy, bakterie gronkowca oraz grypy. Szczególnie zimą powinniśmy uważać, żeby nie narażać się na zakażenie. Zwłaszcza że wtedy nasz organizm jest osłabiony.
2. Klawiatura i myszka do komputera
Są to rzeczy, które rzadko czyścimy i pewnie dlatego są takie brudne, ale żeby aż tak? Badania wykazują, że na klawiaturze do komputera jest 200 razy więcej bakterii niż na desce klozetowej. Dlaczego? Ludzie przy komputerze jedzą, dłubią w nosie, w uszach, drapią się w różne miejsca plus rzadko myją ręce. To powoduje, że klawiatura jest mieszanką jedzenia, śliny, potu, zarazków i bakterii. Poza tym deskę klozetową myjemy często z racji przeznaczenia, a o klawiaturze zapominamy. Wydaje nam się, że jest czysta. Dodatkowo siedząc przy komputerze i pracując zdarza nam się włożyć palce do buzi, obgryzając np., paznokcie z nerwów lub jedząc. Narażamy w ten sposób siebie na przedostawanie się patogennych bakterii i wirusów do naszego organizmu. Siadając na desce, nie mamy kontaktu, który by nam zagrażał.
3. Koszyki w sklepach
Dotykamy ich zawsze, gdy wchodzimy do sklepu, a myte są zaledwie raz w miesiącu. Jest do dosyć marna częstotliwość, zwarzywszy na to ile osób je dotyka i na to, że przenoszą w nich takie produkty jak brudne warzywa czy surowe mięso, które często nie jest należycie zapakowane.
4. Siedzenia w autobusach
Zauważyliście design materiału, którym pokryte są siedzenia? Jest najczęściej bardzo pstrokaty w geometryczne wzory. Można dostać oczopląsu. To celowy zabieg. Takie kształty skutecznie odciągają uwagę od plam i kurzu. W sieci można zobaczyć dużo filmików, na których czyszczone są takie siedzenia. Ciarki aż przechodzą po ciele.
5. Kawałki cytryny
Według badań opublikowanych w Journal of Environmental Health, cytryny, które dodawane są do drinków. Herbaty lub leżą w salaterkach w barach z azjatyckim jedzeniem nie są wolne od bakterii kałowych. Znaleziono je na 70% przebadanych cytryn dodawanych do napojów. To nastręcza kolejny wniosek. Kelnerzy i barmani również nie myją rąk. Więc nie tylko cytryny są brudne. Chleb, surowe warzywa itd. Najlepiej chyba pić i jeść jednak wszystko, co zostało poddane obróbce termicznej. Chociaż z drugiej strony nałożone mogło zostać również brudnymi rękami.
W naszym domu, który zdaje się być czystym miejscem jest również kilka brudnych rzeczy, na które powinniśmy zwrócić uwagę. Najbrudniejszą rzeczą w kuchni jest – uwaga – ścierka, którą wycieramy umyte naczynia. Z natury czysta ścierka, mająca na celu osuszać czyste mokre naczynia. Jednak co się okazuje, wycieramy nią bezwiednie również blat, plamy, twarz i ręce. Kolejna rzecz, na którą warto zwrócić uwagę to nasze łóżko. Mama zawsze nakazywała nam je ścielić, a jak twierdzą lekarze po spaniu, pod kołdrą nie ma przewiewu i tworzy się idealne środowisko do namnażania się bakterii.
Nie dajmy się jednak zwariować. Odgradzając się od tego wszystkiego pozbawilibyśmy się jedzenia w restauracji, chodzenia po klubach i zamienilibyśmy się w detektywa Monka z białymi rękawiczkami. Na szczęście nasz organizm powinien radzić sobie z większością z tych zarazków. Jednak gdy dochodzi do obniżenia odporności, mogą złapać nas nudności, drobne zatrucia czy infekcje. Wtedy warto zwiększyć środki ostrożności, myć znacznie częściej ręce i jeść tylko w miejscach, gdzie jest względnie czysto.