
Przez kilka dni niemal cała Małopolska żyła w napięciu. Dziś mieszkańcy Starej Wsi oddychają z ulgą. Tadeusz Duda – sprawca brutalnej zbrodni – nie żyje. I choć jego ciało już zabrano z lasu, emocje wśród ludzi wciąż buzują. Nikt nie mówi o żałobie. Wręcz przeciwnie – wieś otwarcie przyznaje: „Nie będziemy go opłakiwać”.
Ulga po pięciu dniach grozy
Wieść o śmierci Tadeusza Dudy rozeszła się we wtorek wieczorem. Po pięciu dniach obławy w końcu nastała cisza. Wcześniej ludzie bali się wychodzić z domów, zamykali drzwi na zasuwy, dzieci nie mogły bawić się na podwórkach.
– Cieszymy się, że morderca już nam nie zagraża. To był okropny strach, bo nikt nie wiedział, czy przypadkiem kulki nie wyceluje w nasze głowy – mówi pan Jan Matras, sąsiad Dudy.
– Dzisiaj jest radość. Żyć będziemy spokojnie. To takie szczęście, prawie jak po wyzwoleniu – dodaje.
„Trzy tygodnie temu napadł na mnie”. Sąsiedzi nie ukrywają złości
Wspomnienia mieszkańców pokazują, że Tadeusz Duda od lat wzbudzał niepokój. Był znany z agresji i konfliktowego charakteru. Ludzie z sąsiedztwa przyznają, że bali się go nie tylko jako przestępcy, ale też jako sąsiada.
– Trzy tygodnie temu napadł na mnie. Życie uprzykrzał nie tylko rodzinie, ale też wszystkim sąsiadom – mówi bez ogródek pan Jan.
Dla wielu zakończenie obławy to koniec strachu, który trwał latami. Ewa Matras, synowa sąsiada zabójcy, mówi z wyraźną ulgą:
– Wreszcie będziemy mogli pójść na podwórko, pozrywać czereśnie albo iść na grzyby do lasu.
Pogrzeby i pytanie bez odpowiedzi
Do rodzinnego domu wróciła żona Tadeusza Dudy oraz jego teść – mąż rannej kobiety. Rodzina ofiar stara się poskładać życie po tragedii. W ich oczach wciąż widać szok, ale i ulgę.
– Teściowie będą mieć spokój od tego człowieka. Jego żona też. To był bezwzględny morderca – nie ma wątpliwości pan Jan.
Teraz bliscy przygotowują się do pochówku Justyny i Zbyszka. Wśród mieszkańców pojawia się pytanie: czy młode małżeństwo zostanie pochowane obok ojca-zabójcy?
– Myślę, że cała wieś pójdzie pożegnać młodych. Na pogrzeb Tadeusza raczej nikt się nie wybierze – mówi Kunegunda Matras.
Koniec obławy. Początek żałoby
Choć poszukiwania zakończono, a ciało Dudy zostało zabrane, Stara Wieś jeszcze długo będzie wracać do tego, co się wydarzyło. Ludzie próbują wrócić do codzienności. Dzieci znów biegają po podwórkach, a sąsiedzi przystają na ulicy, by wymienić kilka słów – pierwszy raz od dni.
Ale to też czas żałoby. Czas rozliczeń i żegnania tych, którzy nie powinni byli zginąć. Dla społeczności to trudny moment. Mieszkańcy są zgodni – pamięć o Justynie i Zbyszku zostanie z nimi na długo. O Tadeuszu Dudzie wolą zapomnieć.