Matka byłego premiera, Ewa Tusk zmarła w 2009 r. po długiej chorobie. Przez lata pracowała jako sekretarka w gdańskiej Akademii Medycznej. Po śmierci męża w 1972 r. sama wychowywała dwoje dzieci – Sonię (jest tłumaczką z języka niemieckiego) i Donalda. Zawsze podkreślała, że jest z nich bardzo dumna. – Była niezwykle skromną osobą. Pytana, jak to jest być matką premiera, mówiła: „Zwyczajnie. Ot, więcej powodów do dumy” – czytamy w Wirtualnej Polsce.
Jak do końca podkreślała, „żyła życiem zwykłego emeryta”. Miała dystans do polityki. „Donald w każdy weekend przyjeżdża do Sopotu i po drodze wstępuje do mnie. Zostawia za drzwiami całe swoje premierowanie” – mówiła w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.
W książce „Donald Tusk. Droga do władzy” Andrzeja Stankiewicza i Piotra Śmiłowicza obecny szef Komisji Europejskiej opowiadał o trudnych relacjach z ojcem, z zawodu stolarzem, który zmarł w wieku 42 lat, gdy Tusk kończył szkołę podstawową:
„Ojciec był dla mnie surowy. Dlatego poczułem nawet jakąś ulgę po jego śmierci, o czym myślę dziś z pewnym zażenowaniem.
Nigdy nie marzyłem o powrocie do dzieciństwa. Pewnie dlatego, że jak coś zmalowałem – a nie byłem łatwym dzieckiem – ojciec nie wahał się sięgać po pas i lał. (…) Był człowiekiem bardzo silnym i zdecydowanym, cholerykiem (…) Był bardzo wymagający. I stąd zapewne nadgorliwość w karaniu. Miał różnej grubości paski. Mogłem wybrać pasek cienki lub gruby. Od tego czasu zrozumiałem znaczenie słowa ‚wybór’”.
Trudne dzieciństwo rodzi chęć destrukcji?
Wielu okrutnych dyktatorów, na przykład Adolf Hitler czy Józef Stalin, miało tak jak Donald Tusk trudne dzieciństwo. Oczywiście nie sposób tych polityków porównywać. Pamiętajmy jednak, że dwóm pierwszym i Tuskowi przyszło rządzić w zupełnie innych czasach.
Skąd przypuszczenia, że dzieciństwo Donalda Tuska mogło mieć wpływ na jego późniejsze antypolskie, a wręcz prozachodnie i proniemieckie decyzje jako premiera?
Już jako młody publicysta – po śmierci ojca – Tusk pisał o Polsce jako ziemi „przegranej, brudnej i biednej”. Mariusz Max Kolonko twierdzi, że tak właśnie rodzili się polscy liberałowie, dla których poszanowanie do barw narodowych, godła i suwerenności to „skansen i zaściankowość”.
Czy przywódca, który jako dziecko był bity ma w sobie podświadomą rządzę destrukcji? Historia zdaje się to potwierdzać. Hitler dokonywał tego czynem zbrojnym; najpierw na terenach wroga, a w efekcie na ziemi niemieckiej.
Za rządów Tuska niemal całkowitej destrukcji uległo górnictwo, rolnictwo, stocznie i kilka innych sektorów gospodarki.
Jednak tylko w kraju, w którym wychowywał się za komuny, w kraju, którym szczerze gardził, który kojarzył mu się z biedą, ponurą codziennością i ojcem tyranem.
Niech zarzuty o podejmowanych w amoku antypaństwowych decyzjach argumentuje fakt, że – zdaniem byłego wodza Polski – nierentowne dla Polski dziedziny gospodarki u naszych zachodnich sąsiadów mają się świetnie.
Zresztą Tusk i jego ugrupowania nigdy nie pałały specjalną miłością do ojczyzny. A już na pewno jej nie okazywały poprzez – jak dziś się to nazywa – „nacjonalistyczne” slogany. Hasła przewodnie tych inicjatyw to zawsze coś w stylu „ani w lewo, ani w prawo, tylko prosto do Europy”…
Donald Tusk nigdy nie ukrywał fascynacji cywilizacją zachodnią. Trzeba przyznać, że do jej jeszcze szybszego rozwoju dołożył niemałą cegiełkę.