Słynny wywiad Wojciecha Sumlińskiego z Bronisławem Komorowskim, wówczas marszałkiem Sejmu. Panowie rozmawiali o WSI, jednak gdy dziennikarz zapytał o powiązaną z tymi służbami fundację Pro Civili, Komorowski nie wytrzymał nerwowo.
– Ja zadałem następne pytanie Bronisławowi Komorowskiemu: Panie Marszałku czy zna pan fundację Pro Civili? I w tym momencie, nastąpiła scena której nie zapomnę do końca życia.
Bardzo sympatyczny, uśmiechnięty gospodarz nagle poczerwieniał i mówi: nie na taką rozmowę się umawialiśmy. Odpowiedziałem: na taką rozmowę Panie Marszałku, ponieważ mieliśmy rozmawiać o WSI, a fundację Pro Civili założyły WSI. Następne pytanie marszałka było: czy pan wie, co pan robi? J
a potraktowałem to jako zawoalowaną a może wcale nie zawoalowaną groźbę. Odpowiedziałem: wiem panie marszałku, opinia publiczna ma prawo wiedzieć. Spojrzał na zegarek, i mówi: ma pan minutę na opuszczenie mojego gabinetu.
Kamera cały czas to kręciła. Wyszedł zupełnie z siebie, nie panował nad sobą. Ja się nie ruszałem i zadałem następne pytanie, ono dotyczyło jakiegoś konkretu ws. WSI. Marszałek spojrzał na zegarek po raz drugi, i mówi: pół minuty.
Minęło kolejne pół minuty, wstał i wyszedł – opowiada Wojciech Sumliński.
Później ekipę TVP miała wyprosić straż marszałkowska.
Nie widzimy momentu przerwania wywiadu, ale nawet krótki urywek wywiadu pokazuje, że Komorowskiemu wyraźnie nie w smak były pytania Sumlińskiego. Dziennikarz wprost nazwał byłego prezydenta kłamcą – w odniesieniu zarówno do jego „niewiedzy” na temat Pro Civili, jak i do składanych pod przysięgą zeznań, jakoby nie znał Sumlińskiego.
Z raportu Antoniego Macierewicza dotyczącego WSI wynika, że Fundacja Pro Civili, zarządzana przez oficerów WSI, wraz z Wojskową Akademią Techniczną podejmowała przestępczą działalność, w wyniku której uczelnia ponosiła straty.
Ministrem obrony był wówczas Bronisław Komorowski.