O tym, że u Cezarego P. można było zamawiać narkotyki, mówiło przed sądem już wielu świadków zeznających w procesie „dilera gwiazd”. Ale Anna G. ma inne zdanie. Tancerka twierdzi, że umawiała się z nim tylko… na lekcje tańca oraz dostawy jedzenia i alkoholu.
Fakt dotarł do zeznań, jakie złożyła w ubiegłym tygodniu przed sądem była prowadząca „Tańca z gwiazdami”. Celebrytka przekonywała m.in., że Cezary P. zajmował się dowożeniem jedzenia. I to tak smacznego, że częstowała nimi nawet słynnego kolegę po fachu Rafała M. (33 l.). – Cała sprawa jest mi nieznana. Nie dotyczy mnie to – zaprzecza jednak tancerz w rozmowie z Faktem.
Nie przepłacaj w sklepach stacjonarnych. Brytfanki już za niecałe 10 złotych! Sprawdź i porównaj ofertę.
Słowa Anny G. stoją też w sprzeczności z pogrążającymi dilera zeznaniami innych świadków. Dwa dni temu stewardessa przyznała na przykład, że kupowała od Cezarego P. kokainę. Co ciekawe, ekspertyza wykazała, że została oszukana i zamiast narkotyku dostała… środek do usypiania koni! Może faktycznie już lepiej było kupować od dilera jedzenie…
Zeznania Anny G.
Sędzia: Od kiedy zna pani Czarka?
Poznałam, gdy prowadziłam jeszcze program „Taniec z gwiazdami”, więc to było trzy albo trzy i pół roku temu. Poprosił mnie, żebym w tajemnicy przed jego żoną nauczyła go paru kroków tanecznych. Ja jestem generalnie bardzo często o to proszona. Bardzo szybko się zorientowaliśmy, że to się nie uda, ale on jest bardzo sympatycznym człowiekiem, bardzo otwartym, bardzo mi było z nim przyjemnie rozmawiać, było śmiesznie, wesoło, więc nasza relacja bardzo szybko się tak zmieniła, że mogliśmy jakby przejść dalej.
Sędzia: Potwierdza pani częste kontakty telefoniczne? To było w celu jakim?
Tak, on pracował jako taki wolny strzelec, ja do końca nie wiem, co robił. (…) dość często na tzw. piętnaście minut na kawę umawialiśmy się (…). To ja do niego dzwoniłam. (…)
Prokurator: Można powiedzieć, że pani i pan P. przyjaźnicie się.
– Nie byłam u niego w domu, on bywał u mnie w domu. Poznał moją córkę, moją gosposię, rozmawiał z Piotrem w domu.
Prokurator: A dlaczego pani nie było u niego w domu, skoro on u pani bywał często?
– On nie bywał u mnie często. Nie wiem, dlaczego nie byłam. Nie miałam ochoty. Zresztą to chyba nie wypadało.
Prokurator: A gdzie on mieszka, wie pani w ogóle? Taki dobry znajomy…
– Właśnie nie wiem. (…)
Prokurator: A jakiego rodzaju jedzenie pani sprzedawał?
– Takie, jakie akurat miał w domu, bo bardzo długo nie mógł zrobić jakiegoś menu normalnego. To były zupy, drugie dania, kotlety mielone, schabowe, chińskie, może coś na parze gotowane.
Prokurator: Jak pani wybierała sobie menu? Bo ja jak coś zamawiam, to sobie wybieram.
– A ja nie. Ja jeżeli chodzi o Czarka, to nie miałam jakby zbyt dużego wyboru. Poza tym nie tak często zamawiałam jedzenie, jak spotykałam się z nim w celu wypicia kawy. (…)
Prokurator: Ile płaciła pani za to?
– Niewiele, z reguły nic. Umawialiśmy się, że później ja zapłacę za kawę. Dania były u niego w menu w zupełnie przystępnych cenach i były świeżutkie. I nigdy nie miałam problemu z tym, żeby mu za nie nie zapłacić. (…)
Prokurator (po odtworzeniu jednej z nagranych rozmów telefonicznych Anny G. z Cezarym P.): W tej rozmowie, którą pani właście wysłuchała, po co dzwoniła pani do pana P.?
– Nie pamiętam, prawdopodobnie chodziło o jedzenie. Tak myślę, ale nie jestem w stanie tego sobie przypomnieć.
Prokurator: A ten M. z rozmowy to kto?
Rafał M., z którym trenuję (…).
Prokurator: On też jadł specjały pana P.?
Tak, jeśli się z nim podzieliłam. Nie zamawiał w każdym razie.
Prokurator: Dlaczego w tych rozmowach nie mówi pani, co pani by chciała zjeść? Zupę, drugie danie, kuchnię jakąkolwiek? Nic pani nie wskazuje. Dlaczego takie zdanie w ogóle nie pada? Pan P. z własną lodówką przyjeżdżał? Z kuchnią na kołach?
Sędzia: Potrafi pani odpowiedzieć na pytanie? Dlaczego nie ma nic o żadnym jedzeniu w sytuacji, w której zamawia pani jedzenie?
– Potrafię. Za każdym razem nie miałam wyboru. To było po prostu jedzenie. (…) nie potrafię sobie wszystkiego przypomnieć, co było dwa lata temu. (…)
ODTWORZENIE JEDNEJ Z ROZMÓW CEZAREGO P. z ANNĄ G.:
Anna: Halo? Halo?
Cezary: Słuchaj kochanie, będę ci wisiał jeszcze 300 złotych.
Anna: Dałam za dużo?
Cezary: Tak! Za dużo.
Anna: Oj, kochany, dziękuję ci bardzo!
Cezary: Dobrze, nie ma sprawy. Pieniądze to nie wszystko.
Anna: Pewnie! Bardzo dziękuję! Do miłego!
Cezary: Papa!
(…) Prokurator (po odtworzeniu kolejnej rozmowy Anny G. z Cezarym P.): Po co Pani schodzi do oskarżonego?
– Po alkohol. (…) Tak się składa, że Czarek mi kiedyś opowiadał, że ma swój własny sklep i preferencyjną cenę mi zaproponował. (…)
Sędzia: Niech pani powie, jaki alkohol pani zamawia.
– Proszę bardzo! Czysta. A czysta to była, nie wiem, „Wyborowa”. Dalej: Johnnie Walker. Dalej: whiskey, ale na tym nie znam się do końca.
Sędzia: Było pani wszystko jedno, jaki alkohol pani przywiezie pan Czarek?
– Absolutnie nie. Na pewno przygotowałam tę listę wcześniej z moim partnerem Piotrem G. I to na pewno było zamówienie.
Prokurator: Ile pani płaciła za Johnnie Walkera?
– Nie pamiętam. (…)
Prokurator: A kim jest Piotr G.? To Pani mąż, kolega?
– To jest ojciec mojej córki, Julii G.
Prokurator: Kupował coś od pana P.?
– Nic mi o tym nie wiadomo i się z nim na pewno nie umawiał na kawę. Ale się poznali, (…) mieli wspólne tematy. Alkohol to ja ustalałam z Piotrem głównie, bo ja nie piję alkoholu. (…)