Kochały ją miliony Polaków! Znał każdy. Nagle zniknęła… Po latach na jaw wyszło dlaczego

Serial „W labiryncie” był pierwszą polską telenowelą. Reżyserował ją Paweł Karpiński. Emitowana przez TVP w latach 1988-1991 biła rekordy popularności.

Serial przedstawiał środowisko warszawskich lekarzy, naukowców i biznesmenów w czasie przeobrażeń gospodarczych i ustrojowych na przełomie lat 80. i 90. Perypetie bohaterów śledziła cała Polska, a aktorzy występujący w tym formacie z miejsca zyskiwali status gwiazdy.

Nie inaczej było z Anną Wojton, w której skrycie podkochiwał się niejeden widz. Jak potoczyły się jej losy, gdy serial zniknął z anteny?

Anna Wojton urodziła się 5 sierpnia 1960 roku w Krakowie. Już w dzieciństwie postanowiła, że będzie śpiewaczką operową – miała piękny głos, który szkoliła przez lata w szkole muzycznej. Na scenie zadebiutowała jako nastolatka w spektaklu „Szalona lokomotywa” z Marylą Rodowicz i Markiem Grechutą. Praca aktorki na tyle przypadła jej do gustu, że porzuciła śpiewanie i zmieniła życiowe plany.

Niestety, rzeczywistość szybko zweryfikowała jej marzenia. Nie udało jej się dostać do wymarzonej szkoły teatralnej. Wojton postanowiła jednak nie odpuszczać i zdawać do Studium Wokalno-Aktorskiego im. Danuty Baduszkowej w Gdyni. Udało się. Radość trwała jednak zaledwie rok. Dziewczyna porzuciła szkołę, bo, jak stwierdziła, nie odpowiadała jej panująca tam atmosfera.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Nie chciała porzucać aktorstwa. Jeszcze w tym samym roku, w którym zrezygnowała z nauki w Gdyni, spróbowała swoich sił we wrocławskiej filii PWST w Krakowie. Dostała się za pierwszym podejściem i tym razem był to strzał w dziesiątkę. W 1985 roku mogła się już pochwalić dyplomem uczelni i tytułem magistra.

Zaraz po otrzymaniu dyplomu wyjechała do Warszawy, gdzie natychmiast zaproponowano jej etat najpierw w Teatrze Powszechnym, później w Teatrze Ateneum. Stamtąd Wojton trafiła na plan filmowy.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Dzięki roli w pierwszej polskiej telenoweli „W labiryncie”, w której wcielała się w laborantkę Mariolę Kaczorek, zdobyła nie tylko sławę, ale i sympatię publiczności. Kobiety chciały wyglądać tak jak ona, mężczyźni wzdychali do niej na ulicy, obsypywali kwiatami i składali propozycje matrymonialne. Wydawało się, że nic nie jest w stanie zaszkodzić jej karierze.

Po trzech sezonach Wojton, która w Polsce miała już status gwiazdy, postanowiła odejść z bijącego rekordy popularności serialu.

– Uznałam, że nadszedł czas na inne wyzwania zawodowe. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji teraz, że młoda dziewczyna rezygnuje z roli w serialu. Dziś sama też bym tego nie zrobiła, ale wtedy to były inne czasy – powiedziała przed laty w „Super Expressie”.

Na początku rzeczywiście nie mogła narzekać na brak pracy. Po odejściu z telenoweli zagrała w filmie „Nowy Jork czwarta rano” w reżyserii Krzysztofa Krauzego. To miał być przełom w jej karierze. Nie dość, że produkcja trafiła w gusta Polaków, to jeszcze została doceniona przez krytyków.

Tym większe zdziwienie malowało się na twarzy Wojton, gdy jej telefon przestał dzwonić. Zaczęło brakować propozycji pracy, a jej nazwisko przestało na producentach robić jakiekolwiek wrażenie.

Zdesperowana Wojton postanowiła opuścić kraj. Nadarzyła się ku temu doskonała okazja, bowiem jej ówczesny narzeczony został wtedy dyrektorem Polskiego Instytutu w Sztokholmie. Jak zdecydowała, tak zrobiła. Krótko po wyjeździe na świat przyszedł jej syn Jakub. Gdy maluch podrósł, aktorka zatęskniła za ojczyzną.

Na obczyźnie czuła się samotna, nie miała pracy, znajomych, całymi dniami siedziała w domu z malutkim dzieckiem. Wpadła w depresję. W 1995 roku uznała, że czas wrócić do Polski. Spakowała rodzinę i postanowiła zaryzykować. Tak jak przewidywała, nie było to łatwe. Jej nazwisko było dla producentów anonimowe. Aktorka musiała znów od początku udowadniać, że drzemie w niej sceniczny talent. W końcu trafiła do zespołu Teatru Ochota.

– Nie było to proste. Okolice czterdziestki to nie jest najszczęśliwszy moment dla aktorki. O wiele łatwiej jest mi już teraz, po pięćdziesiątce – mówiła w jednym z wywiadów.

Z czasem pojawiły się kolejne propozycje. Wojton zagrała m.in. w „Klanie”, „Ranczu” i „Dziewczynach ze Lwowa”, w spektaklu „Klimakterium 2”.