Dantejskie sceny w domu Rodowicz. To się dzieje za zamkniętymi drzwiami
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Osiemdziesiąte urodziny stały się dla niej momentem podsumowań, ale też powrotu do tematów, o których mówi rzadko. Maryla Rodowicz – ikona polskiej sceny – zdecydowała się na nieoczekiwanie osobiste wyznanie. Tym razem nie chodzi o muzykę ani scenę, lecz o to, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami jej domu.

Maryla Rodowicz świętowała wyjątkowy jubileusz

Maryla Rodowicz 8 grudnia 2025 roku obchodziła 80. urodziny. Choć od lat powtarza, że nie przepada za hucznymi celebracjami, jubileusz ten miał szczególny charakter. Do artystki spłynęła fala życzeń – od fanów, ludzi kultury i osób znanych z pierwszych stron gazet.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Jednym z najbardziej poruszających momentów były osobiste odwiedziny Igi Świątek, które Maryla Rodowicz określiła jako jedną z najpiękniejszych niespodzianek tego dnia. W wywiadach urodzinowych piosenkarka wracała do swojej drogi artystycznej, podkreślając, że wiek nie jest dla niej granicą. Zapowiadała też kolejne projekty, dając jasno do zrozumienia, że wciąż ma apetyt na scenę.

Dom w Konstancinie-Jeziornie – azyl i symbol stabilności

Od wielu lat Maryla Rodowicz mieszka w Konstancin-Jeziorna, w przestronnej willi położonej w jednej z najbardziej prestiżowych lokalizacji pod Warszawą. To właśnie tam rozpoczęła wspólne życie z byłym mężem Andrzejem Dużyńskim. Po rozwodzie udało jej się zachować dom, który do dziś pozostaje jej prywatnym azylem.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Rezydencja była wielokrotnie opisywana w mediach jako elegancka, ale jednocześnie przytulna. Dla artystki to miejsce odpoczynku, pracy twórczej i codziennej rutyny – z dala od estradowego zgiełku.

To dzieje się za zamkniętymi drzwiami domu Rodowicz

Z okazji jubileuszu Maryla Rodowicz wróciła także do niepokojących doświadczeń, o których mówiła już wcześniej, ale które wciąż budzą ogromne emocje. Artystka otwarcie przyznaje, że w jej domu zdarzają się sytuacje, które ją niepokoją.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

„Skrzypi podłoga, brzęczą kieliszki w kredensie, gdzie jest samo szkło. Ponieważ tam popełnił samobójstwo taki pijak pijaczek, to myślę, że dlatego brzęczą te kieliszki. Ja zawsze mówię do niego: ‘częstuj się koleś’” – ujawniła w jednym z wywiadów.

Choć te słowa brzmią mrocznie, Rodowicz podchodzi do sprawy z dystansem i charakterystycznym dla siebie poczuciem humoru. Nie planuje żadnych rytuałów ani „oczyszczania” domu.

„W moim domu cały czas straszy”

Jeszcze bardziej sugestywne są wspomnienia sprzed lat, gdy artystka mówiła o zachowaniu swoich kotów.

„Czasami tak mocno stuka, że to jest dziwne. Moje koty patrzą w jeden punkt i jeży im się sierść. Potem wodzą za czymś wzrokiem. One po prostu widzą to, czego ja nie widzę. A podobno koty widzą więcej” – opowiadała.

Dla wielu osób takie sytuacje byłyby źródłem lęku. Dla Maryli Rodowicz to raczej element codzienności, z którym nauczyła się żyć. Mimo domniemanych zjawisk, jej willa pozostaje miejscem twórczej energii i spokoju.

Dom, w którym spotykają się cisza i legenda

Wyznania artystki pokazują inną twarz jednej z największych gwiazd polskiej estrady. Za scenicznym blaskiem, odwagą stylizacji i potężnym dorobkiem muzycznym kryje się zwyczajne życie, pełne refleksji i osobistych doświadczeń.

Dla fanów to dowód, że Maryla Rodowicz – mimo statusu legendy – wciąż potrafi mówić o sobie szczerze i bez pozy. Nawet wtedy, gdy temat dotyka spraw, które trudno racjonalnie wytłumaczyć.