
Restauracja „Wilniuk” w Suwałkach, która jeszcze niedawno cieszyła się nowym początkiem po udziale w programie „Kuchenne rewolucje”, znów znalazła się w centrum dramatycznych wydarzeń. Po walce z chorobą nastoletniej kelnerki Inez przyszła kolejna bolesna wiadomość – śmierć niezastąpionej przyjaciółki i kucharki, pani Joli.
- Czytaj też: Pogrzeb Majora Krakowiana. Niebywałe jak Polska żegna pilota F-16. Serce pęka na milion kawałków
Pożegnanie pani Joli
Kilka miesięcy temu pracownicy restauracji apelowali o pomoc dla pani Joli, która zmagała się z chorobą nowotworową. Organizowali zbiórki i kiermasze, podkreślając, że była sercem lokalu – pełna energii, humoru i pogody ducha.
– To ona wnosiła śmieszki i uśmieszki do naszej restauracji – pisano w mediach społecznościowych.
We wrześniu nadeszła wiadomość, której wszyscy się obawiali. Pani Jola zmarła. Ekipa „Wilniuka” przekazała:
– Dziś straciliśmy wszystko. Nie jesteśmy w stanie opisać bólu, żalu i rozpaczy. Umarła jakaś cząstka zespołu – czytamy w poruszającym wpisie.
Restauracja po „Kuchennych rewolucjach”
Loading Facebook post...
Posted on Facebook
Historia „Wilniuka” od początku była naznaczona dramatami. Lokal, wcześniej znany jako „Fresco”, został odmieniony w lutym 2024 roku w programie Magdy Gessler. Dla 24-letniej właścicielki Tatiany miał to być nowy start po stracie partnera w tragicznym wypadku.
Choć rewolucja dała nadzieję na lepsze dni, życie szybko zweryfikowało plany. Kilka miesięcy później ciężko zachorowała młodsza siostra Tatiany, 19-letnia Inez – kelnerka i jedna z twarzy lokalu.
Walka Inez o zdrowie
Inez prowadziła zwyczajne życie nastolatki – szkoła, sport, praca w restauracji. Wszystko zmieniło się, gdy zdiagnozowano u niej złośliwy nowotwór tkanek miękkich.
– Byłam zwykłą nastolatką, lubiłam wyjścia ze znajomymi, trenowałam siatkówkę. Jednak pewnego dnia wszystko się zmieniło – wspominała.
Dziewczyna przeszła operację i chemioterapię. Lokalna społeczność nie pozostała obojętna – wspierała ją w walce, organizując pomoc. Dziś Inez powoli odzyskuje siły, ale rodzina i cały zespół restauracji muszą mierzyć się z kolejnym ciosem – śmiercią pani Joli.
Walka o przyszłość
Dla „Wilniuka” każdy dzień to już nie tylko prowadzenie biznesu gastronomicznego, ale też podtrzymywanie ducha wspólnoty, który stworzyły młode właścicielki i ich przyjaciele. Choć lokal stał się symbolem wytrwałości i nadziei, kolejne tragedie mocno nadwyrężyły siły zespołu.