To jedna z tych wiadomości, które zatrzymują człowieka w pół kroku. 11-letni Nikodem Marecki, młody aktor znany z filmów „Biała odwaga”, „Zołza” i serialu „Szpital św. Anny”, zginął tragicznie w wypadku drogowym. Środowisko filmowe nie kryje wstrząsu, a wśród żegnających chłopca znalazła się także Małgorzata Kożuchowska, która pracowała z nim na planie.
Tragedia w Niedźwiedziu. Śmierć, której nikt nie potrafi zrozumieć
Do wypadku doszło w pobliżu szkoły w Niedźwiedziu.
Nikodem miał zostać potrącony przez samochód po tym, jak — według relacji — wybiegł z autobusu szkolnego.
Informację o jego śmierci potwierdził sekretariat Szkoły Podstawowej im. Kościuszki.
Wstrząsającą wiadomość przekazał również reżyser „Białej odwagi”, Marcin Koszałka, który jako pierwszy zabrał głos publicznie:
„Okropna wiadomość, nie żyje Nikodem Marecki (…) Straszne, wielka strata, był bardzo zdolny i świat się przed nim otwierał… Do zobaczenia” – napisał na Facebooku.
Jego wpis natychmiast obiegł branżę filmową, wywołując falę wspomnień i kondolencji.
„Serce pęka”. Małgorzata Kożuchowska nie kryje wzruszenia
Nikodem wystąpił u boku Małgorzaty Kożuchowskiej w serialu „Zołza”.
Aktorka, która rzadko komentuje wydarzenia prywatnie, tym razem nie ukrywała poruszenia.
Pod nekrologiem chłopca napisała:
„Ogromne wyrazy współczucia dla całej rodziny! Trudno uwierzyć w to, co się stało. Serce pęka. Nikodem był wspaniały.”
W branży mówi się, że Kożuchowska bardzo polubiła chłopca i traktowała go jak jedno z najbardziej obiecujących dziecięcych odkryć ostatnich lat.
Talent, który zapowiadał wielką przyszłość
Choć miał zaledwie 11 lat, Nikodem zdążył zostawić po sobie ślad, który w środowisku filmowym zapamięta każdy, kto z nim pracował.
Swoją przygodę z kamerą zaczynał w mniejszych rolach — w serialach „Zakochani po uszy”, „Erynie”, „Papiery na szczęście”.
Przełom przyszedł szybko.
W „Białej odwadze” zagrał jedną z najbardziej poruszających dziecięcych ról ostatnich lat. Jego kreacja została zauważona nie tylko przez reżysera, ale także przez festiwalową publiczność.
Później przyszła rola w filmie „Zołza” oraz popularnym serialu „Szpital św. Anny”, gdzie wcielał się w postać Igora Hajduka — wrażliwego chłopca, którego widzowie pokochali od pierwszych odcinków.
Bliscy i artyści, którzy z nim pracowali, mówią jednym głosem:
Nikodem miał w sobie coś wyjątkowego. Dojrzałość, skromność i naturalny talent.
Branża żegna Nikodema. „Pustka, której nie da się wypełnić”
Jego śmierć rozpaliła emocje wśród twórców filmowych, ekip, aktorów i fanów polskiego kina.
W komentarzach powtarzają się te same słowa:
„wielka strata”,
„ogromny żal”,
„niewyobrażalne”.
Ceremonia pożegnalna Nikodema odbędzie się w najbliższą środę.
To pożegnanie, którego nikt nie chciał — i na które nikt nie był gotowy.
Młody aktor pozostawił po sobie role, które będą wracać w telewizji jeszcze wiele lat.
Ale przede wszystkim — pozostawił wspomnienie dziecka, które dopiero zaczynało spełniać swoje marzenia.
