Wieczór w Lęborku miał być spokojny. Przedstawienie, widzowie, scena. Ale jeszcze przed rozpoczęciem spektaklu pod teatrem zebrała się grupa demonstrantów z klubów „Gazety Polskiej”. Przyjechali nawet ze Słupska. Skandowali hasła i domagali się przeprosin od Joanny Szczepkowskiej.
- Przeczytaj także: Lech Wałęsa w szpitalu. Biuro wydało pilny komunikat
Kim jest Joanna Szczepkowska
To jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiej sceny teatralnej i filmowej. Joanna Szczepkowska jest aktorką, pisarką i publicystką. W historii polskiej kultury zapisała się słynnymi słowami wypowiedzianymi w 1989 roku w „Dzienniku Telewizyjnym”:
„Proszę Państwa, 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm.” Od lat angażuje się w debatę publiczną, często zabierając głos w sprawach społecznych i politycznych. Nie boi się kontrowersji — mówi wprost, nawet jeśli jej słowa budzą sprzeciw.
Dlaczego aktorka wyszła do tłumu
Wszystko zaczęło się podczas próby. Protestujący głośno zwracali się do aktorki po imieniu. Okrzyki było słychać wewnątrz budynku. Szczepkowska przyznała, że nie była w stanie się skupić. Postanowiła więc przerwać próbę i wyjść do ludzi, by porozmawiać z nimi twarzą w twarz.
Na początku mówiła spokojnie. Powiedziała, że przyjechała do Lęborka do pracy i dla widzów, a nie po to, by uczestniczyć w politycznych sporach. Dodała, że ma szacunek dla prawa do protestowania, choć przypomniała, że za rządów PiS sama nie mogła tego robić, bo wtedy policja i barierki odgradzały ludzi od władzy.
Loading Facebook post...
Posted on Facebook
Słowa o prezydencie Nawrockim wywołały falę emocji
W kluczowym momencie rozmowy Szczepkowska odniosła się do Karola Nawrockiego, obecnego prezydenta Polski, który wcześniej kierował Instytutem Pamięci Narodowej. Powiedziała wprost, że go nie szanuje, co natychmiast wywołało wybuch wśród protestujących.
Dla części środowisk konserwatywnych Nawrocki jest dziś symbolem „nowego ładu” i obrony tradycji narodowej. Dla Szczepkowskiej — uosobieniem polityka, który wykorzystuje historię w celach propagandowych i dzieli społeczeństwo. Ta różnica w postrzeganiu postaci prezydenta stała się osią konfliktu.
Po słowach aktorki tłum zareagował gwałtownie. Pojawiły się okrzyki „przeproś prezydenta!” i gwizdy. Ktoś wyrwał jej mikrofon, a gdy wróciła do środka, usłyszała jeszcze, że „wyszła tylko po to, by obrażać”.
Loading Facebook post...
Posted on Facebook
Przeprosiny dla widzów i gorzki komentarz
Chwilę później Szczepkowska ponownie pojawiła się przed publicznością — tym razem na scenie. Przeprosiła widzów za zamieszanie i hałas, podkreślając, że nie chciała prowokować konfliktu. Zwróciła uwagę na absurd sytuacji – trzy policyjne radiowozy i straż miejska przy tak niewielkim proteście. Powiedziała, że policjanci mogli w tym czasie komuś realnie pomóc.
Symboliczny wieczór w polskim teatrze
To wydarzenie stało się nie tylko epizodem artystycznym, ale i lustrem polskich podziałów. Po jednej stronie scena i aktorka, po drugiej — polityczny tłum z transparentami. Pomiędzy nimi teatr, który zamiast łączyć, znów stał się miejscem sporu o pamięć, historię i wolność słowa.
Szczepkowska zakończyła swoje wystąpienie z refleksją, że gdyby protestujący weszli na spektakl, być może zrozumieliby więcej o sobie, o niej i o tym, co naprawdę dzieli ludzi w Polsce.
