
Szymon Hołownia znalazł się w centrum burzy politycznej. Tajne spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim i Michałem Kamińskim w mieszkaniu Adama Bielana w nocy z 3 na 4 lipca wywołało lawinę komentarzy. Nieoficjalnie mówi się, że rozmowy mogły dotyczyć nie tylko jego przyszłości jako marszałka Sejmu, ale także koncepcji tzw. rządu technicznego.
- Czytaj również: Ledwo wróciły kontrole na granicach, a tu takie wieści. Pierwsze zatrzymanie – wiózł nielegalnych imigrantów do Polski
Tajemnicze spotkanie w mieszkaniu Adama Bielana
Według informacji „Faktu”, Radia ZET i „Newsweeka”, w rozmowach uczestniczyli liderzy trzech ugrupowań: Jarosław Kaczyński (PiS), Szymon Hołownia (Polska 2050) i Michał Kamiński (PSL). Spotkanie odbyło się poza mediami, jednak obecność rządowych limuzyn wskazuje na jego powagę.
Sam Hołownia nie zaprzeczył, tłumacząc na portalu X: „Jestem jednym z niewielu polityków w Polsce, który regularnie spotyka się z przedstawicielami obu śmiertelnie skłóconych obozów… Politycy różnych opcji powinni ze sobą rozmawiać”.
Czy Hołownia zdradził Tuska?
Z ustaleń „Faktów” TVN wynika, że rozmowy mogły dotyczyć utworzenia rządu technicznego, w którym Hołownia zachowałby stanowisko marszałka. Jeszcze dalej idą informacje Onetu, według których marszałek spotykał się z Kaczyńskim wielokrotnie, rozważając nawet wspierany przez PiS rząd z sobą jako premierem.
Nie bez znaczenia miał być również temat zaprzysiężenia Karola Nawrockiego. Sam Kaczyński przyznał, że był to jeden z wątków rozmowy.
Rosnące napięcie w koalicji
W koalicji 15 października zawrzało. Tomasz Zimoch skomentował: „Nie każdy powinien dać się zaciągnąć na nocne spotkanie do pana B. To proste”. Europosłanka Marta Wcisło przypomniała Hołowni, że „umów należy dotrzymywać”. Dodaje również, że funkcja marszałka miała przejść w listopadzie w ręce Włodzimierza Czarzastego.
Choć Hołownia stanowczo zaprzecza zarzutom o zdradę i podważa sens „ekscytacji”, fala niepokoju wewnątrz obozu rządzącego nie maleje. Coraz więcej wskazuje na to, że nocna rozmowa może mieć poważne konsekwencje dla stabilności rządu Donalda Tuska.