Weszli do spalonych mieszkań i zamarli. To co znaleźli w środku zszokowało
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Tragedia, która zmieniła życie setek osób. W niedzielę pogorzelcy z Ząbek pojawiła się informacja o tym, że pogorzelcy mogą wejść do budynków – komenda jednak kategorycznie dementuje te plotki.  Relacje lokatorów poruszają do głębi.

Dramatyczny pożar przy ul. Powstańców

W czwartkowy wieczór, 4 lipca, Ząbki ogarnęły płomienie. Około godziny 19:30 ogień wybuchł na dachu bloku przy ul. Powstańców 62. W krótkim czasie rozprzestrzenił się po całym budynku w kształcie litery „U”. W kulminacyjnym momencie z ogniem walczyło ponad 300 strażaków i 80 wozów strażackich. Akcja trwała wiele godzin.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Pożar rozwijał się bardzo dynamicznie – mówił komendant Wojciech Kruczek, cytowany przez „Fakt”.

Spłonął dach, a mieszkania na najwyższym piętrze zostały doszczętnie zniszczone. Ucierpiał także garaż podziemny. Jedno auto doszczętnie spłonęło.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

500 osób bez dachu nad głową

W budynku mieszkało około 500 osób w 211 mieszkaniach. Większość ewakuowała się samodzielnie. Część trafiła do rodzin i znajomych, część do punktów tymczasowego zakwaterowania.

Wojewoda mazowiecki Mariusz Frankowski ogłosił pomoc finansową – zasiłki po 8 tysięcy złotych. Rząd szykuje kolejne środki, by wesprzeć mieszkańców w odbudowie.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Tylko 10 minut, tylko raz – uwaga na fake newsy

Niektóre serwisy internetowe przekazały, że w niedzielę pogorzelcy po raz pierwszy mogli wejść do zniszczonych lokali. W asyście policji, pojedynczo. Każdy miał około 10 minut na zabranie najważniejszych rzeczy. Jednak zaprzeczono tym doniesieniom:

5, 2025

Mimo to, według relacji serwisu Goniec, niektórzy wrócili do spalonych wnętrz z nadzieją, że coś da się jeszcze uratować. Inni wiedzieli, że w ich przypadku nie zostało nic.

Anna: „Najważniejsze, że pies żyje”

Jedną z pierwszych mieszkanek, które weszły do środka, była Anna. Jej mieszkanie znajduje się na parterze.

Wszystko wydaje się być w porządku – powiedziała w rozmowie z Super Expressem. – Zabrałam laptopa, ubrania i kosmetyki.

Choć nie było jej w domu w chwili wybuchu pożaru, szybko przyjechała na miejsce.

Najpierw wyciągnęłam psa. To było dla mnie najważniejsze – podkreśla.

Mariusz: „Wbiegłem po kota, nie myślałem o niczym innym”

Inny mieszkaniec bloku, Mariusz, opowiedział o dramatycznych chwilach, które przeżył w czwartek wieczorem.

Przyjechałem, jak już się paliło. Wbiegłem po kota, zapakowałem go do kontenera – relacjonował.

W niedzielę wrócił, by zabrać dokumenty i sprzęt elektroniczny. Dla wielu mieszkańców to jedyny majątek, jaki im pozostał.

Co dalej?

Przyczyny pożaru nie są jeszcze znane. Śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. Eksperci nie kryją zaskoczenia tempem rozprzestrzeniania się ognia. Podejrzenia budzi konstrukcja dachu i możliwe zaniedbania.

Mieszkańcy bloku przy Powstańców 62 wciąż czekają na odpowiedzi. Ale dziś najważniejsze jest jedno: przeżyć ten koszmar i zacząć odbudowywać swoje życie, krok po kroku.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});