Oficjalnie Robert Bąkiewicz nie ma nic. Żadnego samochodu, sprzętu, telewizora, ani nawet czajnika. W dokumentach komorniczych widnieje tylko ślubna obrączka i piłkarski strój. Nieoficjalnie — żyje jak rentier, korzystając z pieniędzy, które jego organizacje otrzymały za czasów rządów PiS. Robert Bąkiewicz, niegdyś twarz narodowych marszów, znów budzi emocje.
Biedny jak mysz kościelna? Tak przynajmniej twierdzi
Latem 2024 roku komornicy z Pruszkowa otrzymali od Roberta Bąkiewicza zestaw dokumentów, które miały potwierdzić jego dramatyczną sytuację finansową. Wskazywał, że mieszka z żoną i dziećmi w domu teściów, nie ma pracy, a cały jego majątek to obrączka ślubna oraz koszulka, spodenki i getry. Na koncie — 26 zł i 59 groszy.
„Nie posiadam żadnego samochodu ani sprzętu. Nie mam mebli, telewizora, nawet czajnika” – miał tłumaczyć komornikom.
Problem w tym, że równolegle organizacje, które firmuje Bąkiewicz, obracały milionami złotych z Funduszu Patriotycznego – programu powołanego przez rząd Zjednoczonej Prawicy.
- Przeczytaj również: Pilny apel wiceministra przeraził Polaków: „Sytuacja jest bardzo poważna”
Oficjalnie nic, nieoficjalnie wszystko
Jeszcze niedawno sam Bąkiewicz zapewniał, że zarabia około 3 tys. zł miesięcznie w swojej Straży Narodowej, a rodzinę utrzymują teściowie. Jednak byli współpracownicy nie mają złudzeń.
„Już raz robił z siebie dziada, żeby uciec od długów. Nie zdziwiłbym się, gdyby znowu robił to samo” – mówi jeden z jego byłych pracowników.
Prokuratura przygląda się obecnie zbiórkom i fundacjom powiązanym z Bąkiewiczem, które mogły być wykorzystywane do celów prywatnych.
Układ z władzą
Z punktu widzenia finansowego, przełomem był dla Bąkiewicza rok 2020. To wtedy narodowiec miał zawrzeć ciche porozumienie z rządem PiS. W zamian za poparcie prezydenta Andrzeja Dudy, jego ludzie mieli dostać wpływy w Instytucie Dziedzictwa Myśli Narodowej oraz nadzorowanym przez niego Funduszu Patriotycznym.
Efekt? Do stowarzyszeń i fundacji związanych z Bąkiewiczem popłynęło blisko 13 milionów złotych.
Pieniądze trafiły m.in. do:
-
Stowarzyszenia Straż Narodowa,
-
Stowarzyszenia Marsz Niepodległości,
-
Stowarzyszenia Roty Marszu Niepodległości,
-
oraz Fundacji Wiara i Tradycja.
„PiS przygotowało dla swoich ludzi poduszkę finansową. Oficjalnie pieniądze się skończyły, ale oni dalej żyją z tego, co dostali” – mówi poseł KO Konrad Frysztak.
Fundacje, spółki, adresy – sieć jak pajęczyna
Formalnie Bąkiewicz nie ma majątku. W praktyce korzysta z nieruchomości i sprzętu należących do jego organizacji. Na przykład z terenu w Otwocku, kupionego za blisko 2 miliony złotych z państwowych dotacji. Tam, w lesie, znajduje się siedziba Straży Narodowej – kompleks domków i budynków gospodarczych, w których regularnie bywa.
„W promieniu kilkuset metrów nie ma żadnych domów. Idealna cisza i dyskrecja. Wszystko otoczone lasem” – opisywali sprawę posłowie Dariusz Joński i Michał Szczerba w książce „Wielkie żniwa. Jak PiS ukradł Polskę”.
Pod ośrodkiem widać terenowego Volkswagena Amaroka i busa – oba kupione z dotacji. Sam Bąkiewicz zapewnia, że żaden z nich nie jest jego, ale świadkowie widywali go regularnie za kierownicą.
Jak uciec z majątkiem
Nie pierwszy raz Bąkiewicz „traci wszystko”. W 2016 roku jego firma budowlana zbankrutowała, pozostawiając 7 milionów złotych długu. Wtedy też przepisał rodzinny dom na ośmioletnią córkę, a w sądzie tłumaczył, że „żyje z prac dorywczych za 700–800 zł miesięcznie”.
W tym samym domu w Pruszkowie zarejestrowane są dziś organizacje takie jak Stowarzyszenie Roty, Telewizja Media Narodowe czy partia Niepodległość. Na bramie — żadnych szyldów.
„Tam wszystko dzieje się po cichu. Pieniądze przepływają między fundacjami i spółkami jak w pralni” – mówi dziennikarz śledczy z Pruszkowa.
Śledztwo w Świdnicy
W Prokuraturze Okręgowej w Świdnicy toczy się obecnie postępowanie dotyczące Fundacji Mieszko, przejętej przez współpracowników Bąkiewicza.
„Jesteśmy na wczesnym etapie. Ustalamy darczyńców i analizujemy dokumentację finansową” – potwierdza prokurator Mariusz Pindera.
Z fundacji, która ma status organizacji pożytku publicznego, narodowcy mieli gromadzić środki z odpisu podatkowego 1,5 proc., mimo że ich ruch nie ma osobowości prawnej.
Komornicy bez szans
Mimo licznych długów i spraw sądowych, komornicy pozostają bezradni. Bąkiewicz formalnie niczego nie posiada, a majątek fundacji czy stowarzyszeń jest prawnie chroniony.
„Egzekucja może być prowadzona tylko z majątku należącego do dłużnika. Nawet jeśli faktycznie korzysta z cudzej własności, nie można jej zająć” – tłumaczy Przemysław Małecki, rzecznik Krajowej Rady Komorniczej.
W praktyce oznacza to, że Robert Bąkiewicz może żyć jak zamożny działacz, pozostając jednocześnie „gołodupcem” w oczach prawa.
