Grudzień 2009 roku był ostatnim momentem, gdy Lech Kaczyński i Maria Kaczyńska mogli wspólnie zwrócić się do Polaków z bożonarodzeniowym przesłaniem jako para prezydencka. Kilka miesięcy później wszystko się skończyło. Z perspektywy czasu tamte słowa nabrały ciężaru, którego nikt wtedy nie był w stanie przewidzieć.
Tragedia, która na zawsze zmieniła historię Polski
10 kwietnia 2010 roku rządowy samolot Tu-154M rozbił się podczas podejścia do lądowania w pobliżu Smoleńska. Na pokładzie znajdowało się 96 osób – przedstawicieli władz państwowych, wojska, duchowieństwa i instytucji publicznych. Wszyscy zginęli.
- Zobacz również: Eksplozja w domu, w środku było 11 osób. Powyrywane okna i ściany. Dramatyczna walka o życie i ewakuacja
Wśród ofiar byli prezydent Lech Kaczyński i jego żona Maria. Delegacja leciała na uroczystości upamiętniające ofiary zbrodni katyńskiej. Katastrofa smoleńska stała się jednym z najbardziej wstrząsających wydarzeń we współczesnej historii Polski, dzieląc społeczeństwo, ale też zapisując się w zbiorowej pamięci jako moment narodowej traumy.
Państwowe uroczystości pogrzebowe, żałoba narodowa i miliony ludzi śledzących przekazy z Warszawy pokazały skalę wstrząsu. Dla wielu Polaków para prezydencka przestała być jedynie elementem polityki. Stała się symbolem przerwanego ciągu, niedokończonej drogi.
Ostatnie życzenia świąteczne Pary Prezydenckiej
Kilka miesięcy przed tragedią, pod koniec 2009 roku, Kancelaria Prezydenta opublikowała nagranie z bożonarodzeniowymi życzeniami Lecha i Marii Kaczyńskich. Było to oficjalne wystąpienie, ale jego ton daleki był od chłodnego protokołu.
Lech Kaczyński życzył Polakom, aby rok 2010 był czasem szczęścia, zdrowia i powodzenia, z jak największą liczbą chwil radosnych i jak najmniejszą tych trudnych. Mówił o potrzebie życzliwości, zapominania krzywd i pamięci o dobrych momentach. Podkreślał także wagę stabilnego rozwoju państwa w świecie dotkniętym kryzysem.
Szczególne miejsce w jego wystąpieniu zajęli żołnierze Wojska Polskiego, zwłaszcza ci, którzy święta spędzali poza granicami kraju.
„Wasze poświęcenie i wysiłek są dla naszej ojczyzny bardzo ważne. W dużym stopniu decydują o tym, co znaczymy na świecie” – mówił, dziękując także rodzinom wojskowych za ich cierpliwość i wsparcie.
Nie były to słowa patetyczne. Raczej spokojne, wyważone i pełne odpowiedzialności. Dziś wielu zwraca uwagę, jak bardzo były one skupione na wspólnocie, a nie na politycznym sporze.
Słowa, które po latach poruszają jeszcze mocniej
Z dzisiejszej perspektywy tamto świąteczne wystąpienie brzmi inaczej. Wiedza o tym, co wydarzyło się kilka miesięcy później, sprawia, że każde zdanie nabiera dodatkowego znaczenia.
Mówili o przyszłości, której nie było im dane zobaczyć. O roku 2010, który miał być spokojny i szczęśliwy, powrotach żołnierzy do domów. O życzliwości i pojednaniu. To właśnie ten kontrast sprawia, że ich słowa wracają co roku – szczególnie w okresie świątecznym.
Dla części społeczeństwa to jedno z ostatnich publicznych przesłań pary prezydenckiej. Dla innych – dowód, że nawet w oficjalnym wystąpieniu można mówić językiem empatii i odpowiedzialności. Bez podziałów. Bez ostrej retoryki.
Boże Narodzenie 2009 roku było dla Lecha i Marii Kaczyńskich czasem wspólnym. Dziś pozostała pamięć. I słowa, które – choć wypowiedziane bez patosu – przetrwały próbę czasu.
