Jurek Owsiak po raz pierwszy tak otwarcie mówi o odsuwaniu się od bieżących spraw fundacji. Jednocześnie ujawnia, jak wyglądają kulisy wieloletniego hejtu, który dotyka jego rodzinę.
Jurek Owsiak od lat kojarzy się z energią, determinacją i pełną kontrolą nad każdym finałem WOŚP. Tym razem jednak jego słowa brzmiały inaczej. Bardziej intymnie, bardziej dojrzale. Jakby po raz pierwszy pozwolił sobie na podsumowanie i oddech.
„Orkiestra przechodzi na nowy styl pracy”. Owsiak mówi o zmianach
W rozmowie z PAP Owsiak przyznał, że celowo robi krok w tył, by dać więcej przestrzeni zespołowi.
„Orkiestra przechodzi na nowy styl pracy zmierzający do usamodzielnienia się zespołu. Staram się już jak najmniej wtrącać w bieżące prace. Po ostatnich atakach nie przychodziłem do fundacji przez ponad tydzień”.
To słowa, które nie padały dotąd w takiej formie. Choć pytania o jego ewentualne odejście pojawiają się od lat, odpowiedź tym razem wybrzmiała inaczej.
„Ja swoje zrobiłem”. Owsiak pierwszy raz mówi o sobie
Owsiak wyjaśnił, że to czas jego podsumowania.
„Pierwszy raz powiem ja, bo zawsze mówiłem my robimy. A więc – ja swoje zrobiłem. I jestem z tego wszystkiego mega dumny”.
Podkreślił, że pozostanie prezesem zarządu WOŚP do końca życia, ale zmieni sposób swojej obecności.
Nie chce być – jak sam powiedział – „upierdliwym, zgrzybiałym gościem przygniecionym zmartwieniami”. Nadal będzie pojawiał się na finałach i na scenie Pol’and’Rock Festival, jednak z inną energią i w innym trybie.
Symboliczne porządki w gabinecie
Pierwszym krokiem było uporządkowanie jego gabinetu. Dla Owsiaka to było coś więcej niż zwykłe sprzątanie.
Zdjął część obrazów ze ścian, część pamiątek schował do pudeł. Jakby przygotowywał przestrzeń na to, że kiedyś zasiądzie tam ktoś nowy.
„Zawsze było tutaj mnóstwo rzeczy. Teraz jest luźniej. Przygotowuję to miejsce, aby być może ktoś jeszcze tu siedział”.
Dodał, że 70 osób zatrudnionych w fundacji jest w stanie wszystko udźwignąć, bo WOŚP „dawno wyszła z etapu dziecięcego”.
Lata hejtu i groźby, które bolały fizycznie
Choć Owsiak wielokrotnie wspominał o fali nienawiści, jaka go spotyka, w najnowszej wypowiedzi mówi o tym szerzej i bardziej personalnie.
Inspiracją była prośba nauczycielki, która poprosiła go o nagranie dla uczniów na temat hejtu. Zamiast wygłosić moralizatorskie przesłanie, opowiedział o sobie.
„Nie mówimy o miesiącach, ale o latach walenia we mnie”.
Przyznał, że czytanie groźnych wiadomości wywoływało u niego realne, fizyczne reakcje.
„Kiedy czytałem groźby, czułem, że kurczy mi się serce, jakby kula przeszła mi przez piersi. I myśl, że przeczyta to moja żona, nasze córki”.
Wciąż pamięta moment, gdy wrócił do domu i zobaczył zniszczone ogrodzenie z obrzydliwymi napisami.
„Podjeżdżamy z żoną i widzimy coś takiego. Krew w takim momencie odpływa. Przesłanie było jasne – dziś to, jutro może być gorzej”.
Finał WOŚP idzie pełną parą. „Gra z nami cały świat”
Choć Owsiak ogranicza swoją obecność, przygotowania do styczniowego finału już trwają.
- wydrukowano ponad 40 milionów serduszek,
- gotowe są koszulki i medale do biegu „Policz się z cukrzycą”,
- trwa praca nad finałowymi puszkami,
- zgłosiło się prawie 1700 sztabów, w tym wiele z zagranicy.
Owsiak zapewnia, że wszystko idzie zgodnie z planem.
„Chociaż jestem mniej widoczny, przygotowania idą pełną parą. Gra z nami cały świat”.
Celem 34. Finału WOŚP jest diagnostyka i leczenie chorób przewodu pokarmowego u dzieci.
Sam Owsiak zamierza pojawić się na finale – ale inaczej niż dotychczas. Chce wejść w ten dzień lekko, spokojnie, bez przeciążenia.
„Chcę wejść w finał jak po wyjściu spod ciepłego prysznica”.
