Dopiero niedawno przestali tam jeść ludzi. Historia tylko dla osób o stalowych nerwach
Ostatni kanibale przestali tam jeść ludzi dopiero w 2012 roku, Papua Zachodnia jest pełna krwiożerczych plemion, to małżeństwo odwiedziło je wszystkie. Screen YouTube

Ostatni kanibale przestali tam jeść ludzi dopiero w 2012 roku, Papua Zachodnia jest pełna krwiożerczych plemion, to małżeństwo odwiedziło je wszystkie.

Alicja Kubiak i Jan Kurzela to znani podróżnicy i blogerzy, nazywają siebie Dos Gringos. Przemierzają wszystkie kontynenty chcą odwiedzić i poznać ginące już kultury i plemiona. Są autorami bloga oczamidosgringos.com, licznych artykułów i książek, m.in. „Indonezja. Ludożercy wczoraj i dziś”. W 2017 roku odwiedzili w swojej kolejnej podróży Indonezję i Wietnam i to wtedy odwiedzili plemiona, które jeszcze niedawno praktykowały kanibalizm. Ostatni znany przypadek zjedzenia wśród nich człowieka miał miejsce w 2012 roku. Zawitali do takich plemion jak Dani, którzy mieszkają w dolinie Baliem, zwie się ich Ludźmi Ptakami. Poznali także zwyczaje ostatnich ludożerców tego rejonu plemion Korowajów i Asmatów.

Czytaj też: Bogusław Linda nie wytrzymał i powiedział, co sądzi o LGBT i Margot. Dla niektórych to szok

Papua Zachodnia: Ostatni kanibale przestali tam jeść ludzi dopiero w 2012 roku

Dani mieszkają w przepięknej dolinie Baliem, w której wydaje się, że czas się zatrzymał. Wioska Dani otoczona jest płotem z liści palmowych, a ludzie mieszkają tam w małych chatkach z umiejscowionym centralnie miejscem na ognisko. Do dziś mężczyźni świecą golizną, ubrani jedynie w pióropusze (uważają się za potomków ptaków) i koteki, jest to rodzaj osłony na samego penisa, którą robi się z rośliny dyniowatej.

Zobacz również: Brutalna prawda o Bieniuku wyszła na jaw. Gliwińska przerwała milczenie

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Dawniej uchodzili za bardzo zawistne plemię, dopiero praca misjonarzy i interwencje policji powstrzymały mordercze zapędy. Wcześniej toczyli ze sobą zażarte boje, które często kończyły się nawet setką ofiar. Pokonanego wroga nie oszczędzano, ciało kładziono obok ogniska, odzierano z wszystkich należności, aby później opluć i skopać. Miało to wypędzić z ciała złe duchy. Do aktów kanibalizmu dzisiaj nikt nie chce się tam przyznać.

Kanibale z drzew

Następne plemię to Korowojowie, tak zwani Ludzie Drzew. Mieszkają na wysokich i prostych konarach drzew żelaznych, tam na wysokości przynajmniej 38 metrów budują swoje domy. Dotrzeć do nich nie łatwo, gdyż trzeba przedzierać się przez gęstą dżunglę i mokradła. W latach 70-tych XX wieku dotarli do nich pierwsi misjonarze i zrobili wszystko, żeby Korowojowie zaprzestali swoich kanibalistycznych praktyk. Małżeństwo z Polski dowiedziało się jednak jaka była u nich geneza kanibalizmu.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

„Zapadali na liczne choroby i nie potrafiąc wytłumaczyć sobie tego, co się z nimi dzieje, wierzyli, że w nocy przychodzi do nich zły duch i wyjada im wnętrzności od środka” – opowiedziała Alicja Kubiak, dodała także, że w związku z tym zbierała się rada wioski i radzili kto jest temu winien.

Opętanym przez złe duchy zawsze był mężczyzna. Przywiązywano go do pala i zabijano strzałem z łuku w głowę. Później ugotowany mózg jako największy przysmak oddawany był starszyźnie. W miarę miękkie dłonie i stopy otrzymywały osoby starsze, wnętrzności dzieci, a resztę ciała dzielono równo wśród współplemieńców. Ostatni znany przypadek kanibalizmu u Korowojów miał miejsce w 2012 roku.

Papua Zachodnia, najgorsi kanibale

Następnym plemieniem byli Asmaci, którzy uchodzili za najbardziej krwawych i zawistnych w papuańskiej dżungli. Ich wioski umiejscawiane są nad morzem Arafura na palach i dotrzeć do nich można tylko wodą. Mimo, że nie praktykują kanibalizmu już od lat 70 tych XX wieku, nadal jest on mocno zakorzeniony w kulturze i sztuce. Kiedyś by stać się mężczyzną trzeba było ściąć przynajmniej jedną głowę wroga. Ludożercami bywali z czystej zemsty, nieraz również z szacunku. Mieli bardzo wyrafinowane metody zemsty. Porywali z wrogiej wioski małego chłopca. Karmili go i opiekowali się nim jak własnym dzieckiem. A gdy już podrósł to go zabijali i zjadali.

W swoich domostwach trzymali dwa rodzaje czaszek. Ozdobione malunkami i koralikami czaszki przodków, a także czaszki rogów, które miały dziurę w potylicy, przez którą wyjmowano mózg. Czaszkę wodza wioski przejmował zawsze najstarszy syn i traktował ja jak poduszkę. miało to pomóc wchłonąć mu mądrość ojca. Misjonarzom udało się ich w miarę łatwo nawrócić, gdy zapoznali Asmatów z motywem spożywania krwi i ciała Chrystusa podczas komunii.

Źródło: Wp

Polecamy także:

Podsiadło dopiekł Kindze Dudzie zmieniając słowa piosenki! Mocne słowa do córki prezydenta (wideo)

Łukaszenka uciekł z Mińska? Porażające doniesienia mediów

Pilne: Zamieszki na Białorusi. Są ofiary. Dantejskie sceny na ulicach (wideo)