Generalnie stwierdza się spadek dzietności kobiet w Polsce już od lat 80. ubiegłego wieku.
Pomimo minięcia ponad 30 lat nie zrobiono praktycznie nic w celu zapobieżenia dalszemu spadkowi.
Niestety, wszelkie zaniki na niebie i ziemi wskazują, że jest to tylko i wyłącznie wina aktorów sceny politycznej, wykonujących zlecenia starszych i mądrzejszych [St. Michalkiewicz].
A zaczęło się od genseka E. Gierka, agenta Kominternu [Komintern -międzynarodowa agencja komunistyczna-rodzaj tajnych służb], na początku lat 70. ubiegłego wieku.
Jeszcze 10 lat wcześniej demografowie obliczali, że koło 2000 roku będzie nas w granicach 55 – 60 milionów.
A ludzi mieszkających w tym Wesołym Baraku nad Wisłą jest obecnie tylko około 30 milionów [jak podała prasa niemiecka, 8 milionów wyjechało].
Wyraźnie widać, że miasta się wyludniają. Nawet pokazuje się w mass mediach zupełnie wyludnione dzielnice.
W tym samym okresie w Kenii liczba mieszkańców z 40 milinów wzrosła do 160 milionów.
Czyli realnie było TO MOŻLIWE.
Jakie są więc przyczyny takiego spadku dzietności kobiet? Oczywiście zaraz się znajdzie cała masa ekspertów, szczególnie rządowych i korporacyjnych, wskazujących na tzw. przyczyny socjalne. To jest niestety tylko i wyłącznie mała cząstka prawdy.
Prawdziwe przyczyny szukać trzeba moim zdaniem w przewlekłym truciu kobiet.
Poniżej podaję najczęstsze możliwe przyczyny…