Epidemiolodzy i wszelkiej maści eksperci biją na alarm. Pandemia, zaraza – coraz częściej słychać w tym kontekście wspomniane słowa. W wyniku rozpowszechnienia pandemii może w najbliższych latach umrzeć nawet 165 milionów osób! Jak jest to możliwe? Przecież żyjemy w czasach, gdzie medycyna znalazła już dawno rozwiązania na szereg chorób. O co więc chodzi? I gdzie jest największe zagrożenie?
– Nieraz słyszeliśmy, że musimy zwyciężyć w wojnie przeciw drobnoustrojom. Czyżby? Jest ich tak dużo, że ich przewaga liczebna nad nami wynosi 100 tys. do 1. Zwycięstwo nie wydaje mi się możliwe – ostrzegał jeszcze w 2012 r. Brad Spellberg, ekspert ds. chorób zakaźnych Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles.
To właśnie ściśle na postawie jego wypowiedzi oparła się Sonia Shah w książce „Epidemia. Od dżumy przez HIV po ebolę”. Publikacja jest efektem kilku lat poszukiwań odpowiedzi na pytania: skąd przede wszystkim biorą się i pochodzą choroby? Okazuje się, że ich naturalnym miejscem rozwoju są zwierzęta.
Czy czeka nas pandemia?
„Ponad 60 proc. nowo pojawiających się patogenów rozwinęło się w futrzanych i skrzydlatych stworzeniach wokół nas. Niektóre pochodzą od stworzeń udomowionych, takich jak zwierzęta domowe i hodowlane”, pisze na początku książki. Po czym wylicza: „I tak od krów mamy odrę i gruźlice, od świń – krztusiec, a od kaczek – grypę”.
Naukowcy mimo wszystko podkreślają, że w 70% źródłem nowych chorób są dzikie zwierzęta. W taki sposób powstał między innymi wisus zachodniego Nilu (nazwę zawdzięcza okręgowi w Ugandzie, gdzie po raz pierwszy został wyizolowany w 1937 roku), który został sprowadzony między innymi przez wędrowne ptaki.
Źródło: Interia
POLECAMY: