Jeszcze trwały echa telekonferencji z udziałem Donalda Trumpa i Wołodymyra Zełenskiego, a w Warszawie znów zaiskrzyło między Pałacem Prezydenckim a rządem. Tym razem nie o wielką deklarację, tylko o coś, co w dyplomacji bywa kluczowe: kto, kiedy i komu przekazał notatkę ze spotkania. I dlaczego zrobił to w takim tonie.
Mar-a-Lago, telekonferencja i obecność Nawrockiego
W niedzielę w rezydencji Mar-a-Lago na Florydzie doszło do spotkania Donalda Trumpa z Wołodymyrem Zełenskim. Po rozmowie prezydenci USA i Ukrainy mieli przeprowadzić telekonferencję z europejskimi liderami. Wśród uczestników wymieniano m.in. przywódców Francji, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Włoch, a także przedstawicieli NATO i instytucji UE. Po polskiej stronie w rozmowie uczestniczył prezydent Karol Nawrocki.
To właśnie obecność polskiego prezydenta w tym formacie wywołała w Warszawie kolejne napięcia. W tle od miesięcy trwa spór o to, jak powinien wyglądać podział ról w polityce zagranicznej: rząd podkreśla rolę Rady Ministrów i MSZ, a Pałac Prezydencki – konstytucyjne kompetencje głowy państwa i znaczenie kontaktów na najwyższym szczeblu, szczególnie ze Stanami Zjednoczonymi.
MSZ: „nie mamy notatki”. Pałac: „notatka wysłana”
Po telekonferencji pojawił się problem, który szybko urósł do rangi politycznego sporu. Z relacji medialnych wynikało, że MSZ miało nie otrzymać notatki z rozmów – czyli standardowego podsumowania kluczowych wątków, ustaleń i kontekstu. Taka notatka jest w praktyce ważniejsza niż sam news o spotkaniu, bo pozwala instytucjom państwa mówić jednym głosem.
W odpowiedzi szef Biura Polityki Międzynarodowej w Kancelarii Prezydenta, Marcin Przydacz, poinformował publicznie, że dokument został podpisany i przekazany stronie rządowej, również do MSZ. Z czasem przekaz był jeszcze mocniejszy: według doniesień część sporu dotyczyła nie tylko tego „czy notatka jest”, ale także kiedy została przekazana i dlaczego temat w ogóle wypłynął w mediach.
Wpis Przydacza i słowa, które dolały oliwy do ognia
Gdyby komunikat skończył się na zdaniu „notatka została wysłana”, sprawa prawdopodobnie przygasłaby tego samego dnia. Ale Przydacz poszedł dalej i dorzucił akcent, który w polityce działa jak zapalnik: publiczne wytknięcie rządowi braku wzajemności.
W jego wpisach pojawiła się sugestia, że Kancelaria Prezydenta działa profesjonalnie i przekazuje dokumenty, a Kancelaria Premiera – już niekoniecznie. Padał też argument o braku notatek z rozmów premiera z ostatnich miesięcy.
„Notatka z rozmów Pana Prezydenta podpisana i wysłana do odbiorców w Rządzie. (…) Notatek z Kancelarii Premiera z jego rozmów z ostatnich 5 miesięcy nadal brak.”
Dla obozu rządowego to nie brzmiało jak sucha informacja, tylko jak demonstracyjna „szpila”. A w tle była jeszcze jedna rzecz: sprawa dotyczyła rozmów o Ukrainie, bezpieczeństwie i formacie, w którym uczestniczą najważniejsi gracze Zachodu. W takich tematach Warszawa nie może sobie pozwolić na wrażenie, że dwie instytucje państwa idą osobnymi torami.
O co naprawdę toczy się gra: nie o kartkę papieru
Spór o notatkę wygląda jak konflikt biurowy, ale w praktyce jest symbolem większej wojny o wpływy.
-
Kanał do Waszyngtonu
Jeśli prezydent częściej pojawia się w kluczowych rozmowach z udziałem Trumpa, rośnie jego polityczna waga. Rząd – naturalnie – nie chce, by MSZ i premier byli sprowadzeni do roli „odbiorców” informacji. -
Kto koordynuje politykę zagraniczną
W polskim ustroju polityka zagraniczna jest obszarem współdzielonym, co od lat rodzi tarcia. Gdy relacje są dobre, da się to spinać. Gdy są napięte – każdy szczegół staje się pretekstem. -
Wizerunek „państwa w sporze”
Partnerzy zagraniczni nie lubią chaosu. Gdy z Warszawy idą sprzeczne sygnały, pojawia się pytanie: kto ma mandat, kto naprawdę decyduje, kto jest „pierwszym numerem” w kontakcie.
I właśnie dlatego notatka – pozornie drobiazg – zrobiła się głośna w całej Polsce. W przestrzeni publicznej toczy się dziś nie tyle rozmowa o protokole dyplomatycznym, co o tym, kto buduje przewagę polityczną na kontakcie z USA.
Co dalej: konflikt może się tylko pogłębić
Ta historia nie wygląda na jednorazowe spięcie. Jest kolejnym elementem układanki, w której każda strona pilnuje swojej pozycji:
-
Pałac Prezydencki pokazuje, że jest „przy stole” w rozmowach o Ukrainie i formacie zachodnim.
-
Rząd pilnuje, by nie wypaść z roli głównego koordynatora polityki zagranicznej.
-
MSZ nie chce dowiadywać się o kluczowych ustaleniach „z drugiej ręki”.
-
Politycy i ich zaplecza dokładają emocje, bo spór jest nośny i łatwo go sprzedać w mediach.
Jeśli w kolejnych tygodniach dojdzie do następnych rozmów w międzynarodowym formacie, temat koordynacji wróci. A gdy wróci – znów liczyć się będą nie tylko spotkania, ale też to, kto i jak informuje o nich opinię publiczną.
30, 2025Notatka z rozmów Pana Prezydenta podpisana i wysłana do odbiorców w Rządzie.
Notatek z Kancelarii Premiera z jego rozmów z ostatnich 5 miesięcy nadal brak.
Profesjonalizm i gotowość do współdziałania po stronie Kancelarii Prezydenta jak zwykle spotyka się z małostkowością po…
— Marcin Przydacz (@marcin_przydacz)
Loading tweet...
— Marcin_przydacz (@marcin_przydacz) December 31, 2025
