Szymon Hołownia ogłosił, że kończy swoją dwuletnią kadencję marszałka Sejmu. Powiedział to w piątek podczas obrad, dlatego jego słowa natychmiast odbiły się szerokim echem. Podkreślił, że „praca była zaszczytem”, a następnie podziękował za każde spotkanie i każdą rozmowę, również tę trudną.
To jedno z jego ostatnich wystąpień w roli drugiej osoby w państwie. Jednocześnie całe zainteresowanie opinii publicznej skupiło się na jego majątku, który — jak wynika z oświadczenia — jest imponujący.
- Przeczytaj również: Niemieckie media skandalicznie o Marszu Niepodległości. Ciężko uwierzyć jak nazwali maszerujących
Dwie nieruchomości, ponad 4,5 mln zł i oszczędności w trzech walutach
Z dokumentów wynika, że Hołownia zgromadził pokaźny majątek. Polityk posiada:
-
10 tys. zł,
-
7 tys. dolarów,
-
9 tys. euro,
-
fundusz inwestycyjny o wartości 91 062 zł.
Największą częścią jego majątku są jednak dwie nieruchomości. Hołownia posiada:
-
dom o powierzchni 254 m², wart około 2,9 mln zł,
-
mieszkanie o powierzchni 64 m², wycenione na 1,62 mln zł.
Dom został postawiony na siedlisku wiejskim o powierzchni 1,65 ha, którego wartość wynosi 554 tys. zł. W praktyce oznacza to, że cały majątek nieruchomościowy lidera Polski 2050 przekracza 4,5 mln zł.
Zarobki marszałka. Wysoka pensja i jeszcze wyższa ochrona po odejściu
Hołownia jako marszałek Sejmu zarabiał 21 513 zł brutto miesięcznie. Do tego dochodziło 13 467,92 zł brutto uposażenia poselskiego.
Co ważne, zgodnie z ustawą o wynagrodzeniu osób kierujących państwem, przez trzy miesiące po odejściu zachowa dotychczasowe wynagrodzenie. To daje mu realną poduszkę finansową, którą wykorzysta w trakcie kolejnego etapu swojej kariery.
Polityk celuje w stanowisko w ONZ. Stawka? Ponad 50 tys. zł miesięcznie
Hołownia potwierdził, że zamierza ubiegać się o prestiżową posadę Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców (UNHCR). To stanowisko, które obecnie zajmuje Filippo Grandi, wiąże się z pensją 170 tys. dolarów rocznie, czyli około 621 tys. zł netto.
Oznacza to miesięczne wynagrodzenie na poziomie 52 tys. zł. Hołownia przyznał jednak, że jego szanse są „niewielkie”, ponieważ wybór w ONZ często zależy od politycznych rozgrywek i układów między państwami.
Mimo to liczy, że dostanie tę szansę. Podkreślił, że po latach ostrych konfliktów i politycznych napięć chciałby wrócić do pracy, w której liczy się język pomocy i empatii, nie polaryzacji.
Sedno sprawy: Hołownia wychodzi z politycznej burzy z silną pozycją finansową
Dwa lata w Sejmie przyniosły Hołowni zarówno popularność, jak i krytykę. Jednak pod względem finansowym wchodzi w kolejny etap kariery z dużym majątkiem, stabilną sytuacją i planami, które mogą przenieść go do międzynarodowej polityki.
Choć szanse są niepewne, to polityk wyraźnie liczy, że „świat ONZ” pozwoli mu wrócić do tego, co nazywa „językiem chleba, opatrunku i nadziei”.
