Powrót powszechnego poboru do wojska. Minister nie pozostawił wątpliwości
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Władysław Kosiniak-Kamysz zabrał głos w sprawie, która od tygodni wywołuje emocje. Pytanie o powszechny pobór do wojska wraca regularnie, ponieważ wiele europejskich państw rozważa jego przywrócenie. Polska jednak idzie inną drogą. I – jak podkreśla minister – robi to świadomie, bo „specyfika kraju jest zupełnie inna”.

Polska ma inną sytuację. Chętnych do wojska nie brakuje

Minister wyjaśnił, że Polska wciąż przyciąga nowych kandydatów. Dlatego – jak dodał – „nie ma dziś potrzeby przywracania poboru”. Obecnie służbę pełni około 215 tysięcy żołnierzy, co stawia Polskę na trzecim miejscu w całym NATO, zaraz po Stanach Zjednoczonych i Turcji.
Mimo to Kosiniak-Kamysz przyznał, że sytuacja może się zmienić. I właśnie dlatego państwo musi mieć przygotowane „wszystkie scenariusze”.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Co zamiast poboru? MON stawia na szkolenia

Szef MON podkreślił, że rząd wybrał inny kierunek. Dlatego zamiast obowiązkowego poboru rozwijane są „powszechne i dobrowolne szkolenia wojskowe”.
Minister zaznaczył, że ta metoda działa, ponieważ coraz więcej osób zgłasza się na kursy. W jego ocenie daje to większą elastyczność i nie wywraca życia tysięcy młodych ludzi tak, jak robił to obowiązkowy pobór.

Pobór nadal istnieje… ale jest zawieszony

Choć wiele osób uznaje pobór za „zlikwidowany”, prawda jest inna. Pobór do wojska w Polsce wciąż istnieje, ale jest po prostu zawieszony.
Kosiniak-Kamysz przypomniał, że można go „odwiesić”, jeśli pojawi się realna potrzeba. Na ten moment jednak takiej potrzeby nie ma, ponieważ armia utrzymuje wysoką liczebność, a zainteresowanie służbą nie spada.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});

Rosnące napięcie w Europie. To ono wywołało falę spekulacji

Dyskusje o powrocie do poboru nasiliły się po decyzjach kilku państw europejskich, które rozważają ponowne wprowadzenie obowiązkowej służby.
W Polsce pojawiły się więc obawy, że podobne zmiany mogą dotknąć również młodych Polaków. Minister jasno odciął te spekulacje.
Jednak dopiero w ostatnich zdaniach zdradził najistotniejszą informację.

Najważniejsze: Poboru nie będzie… dopóki nie zmusi nas sytuacja

Kosiniak-Kamysz powiedział wprost, że rząd nie planuje zmian. Jednak dodał, że pobór pozostaje narzędziem awaryjnym, które może zostać uruchomione, jeśli zagrożenie stanie się realne.
To oznacza, że poboru nie ma – ale nigdy nie został wykreślony. I właśnie ta furtka utrzymuje temat w debacie publicznej.

(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});