
To był moment, na który czekała nie tylko ona, ale i cała Polska. Iga Świątek po raz pierwszy w karierze triumfowała na kortach Wimbledonu, dopełniając tym samym swój imponujący dorobek wielkoszlemowy. Jej droga na szczyt była długa i niełatwa, a sama zawodniczka postanowiła powiedzieć głośno o tym, czego na co dzień nie widać zza fleszy i wyników: o samotności, presji i sile zespołu, który sama tworzy.
Wimbledoński sen spełniony. Ale sukces nie bierze się znikąd
Wielki finał, w którym pokonała Ons Jabeur w dwóch setach, był pokazem tenisowej dojrzałości, koncentracji i siły mentalnej. Jednak po ostatniej piłce nie było euforycznego okrzyku – był spokój i gest wdzięczności. Iga Świątek dobrze wie, że zwycięstwo to nie tylko talent i treningi, ale też ludzie, którzy są przy niej każdego dnia.
- Zobacz również: Duda nie gryzł się w język i mocno odpowiedział Tuskowi ws. Bąkiewicza. Ujawnił przy okazji czego Tusk się dopuścił
— Daria jest dla mnie ciągłym wsparciem, osobą, której ufam. Ufam zresztą całemu zespołowi i chcę, aby ludzie wokół to wiedzieli — powiedziała jeszcze na długo przed finałem, odnosząc się do Darii Abramowicz, swojej psycholożki sportowej.
To mój zespół. I tylko mój
Mistrzyni nie ukrywała, że ostatnie miesiące były trudne nie tylko sportowo, ale i emocjonalnie. Pojawiły się komentarze, spekulacje, medialna nagonka dotycząca jej sztabu szkoleniowego. Iga Świątek nie zamierza jednak dłużej milczeć. Jej słowa są stanowcze i jasne:
— To jest mój zespół, to ja decyduję, kto w nim jest. Nagonka, jaka ostatnio pojawia się w mediach, nie daje swobodnej przestrzeni na spokojną pracę. Wręcz przeciwnie — stwarza dodatkową, niepotrzebną presję.
W świecie, gdzie sportowcy są na każdym kroku oceniani, analizowani i rozkładani na części pierwsze, Iga wyznacza granicę. Mówi głośno: mam prawo do zaufania moim ludziom i chcę, by to było szanowane.
Psycholog w sporcie? „Bez nich by mnie tu nie było”
Świątek od dawna podkreśla rolę psychologii w zawodowym sporcie. Wielu nie dowierzało, gdy jako młoda zawodniczka mówiła o zdrowiu psychicznym jako filarze kariery. Dziś nikt już nie ma wątpliwości, że jej podejście wyprzedziło epokę.
— Bez pracy z psychologiem i innymi członkami zespołu nie byłoby mnie w tym miejscu. Warto o tym pamiętać — zaznaczyła.
Jej słowa rezonują szczególnie mocno teraz, gdy wielu sportowców – nawet tych z najwyższej półki – otwarcie mówi o problemach psychicznych, wypaleniu i potrzebie pomocy. Iga Świątek pokazuje, że sukcesy rodzą się nie tylko na korcie, ale też w cichych rozmowach, zaufaniu i codziennym wsparciu.
„Tenis to osamotniający sport”. Świątek przypomina, co naprawdę się liczy
W rozmowie po wygranej nie zabrakło refleksji. Świątek, mimo młodego wieku, mówi o swoim miejscu w sporcie z dużą mądrością i pokorą:
— To pół roku, kiedy gram w półfinałach, a nie finałach, nie może tego przekreślić. Doceniam wiedzę osób, które mam przy sobie, ich doświadczenie, ale przede wszystkim wsparcie, bo tenis to osamotniający sport.
To zdanie może być jednym z najważniejszych w jej wypowiedzi. Bo tenis, wbrew pozorom, to nie tylko rywalizacja z przeciwniczką po drugiej stronie siatki – to codzienna walka z własnymi myślami, ciałem, stresem i oczekiwaniami całego świata.
Nie tylko mistrzyni kortu, ale i głosu
Zwycięstwo na Wimbledonie 2025 zapisze się złotymi literami w historii polskiego sportu. Ale to, co robi Iga Świątek poza kortem – budując zaufanie, stawiając granice i mówiąc o zdrowiu psychicznym – to sukces, który może zmienić życie wielu ludzi. Nie tylko tych, którzy marzą o karierze sportowej.