Europosłanka Ewa Zajączkowska, znana z ostrych wypowiedzi i stanowczego podejścia do kwestii bezpieczeństwa narodowego, ponownie zabrała głos w sprawie, która wzbudziła ogromne emocje. W swoim wpisie na Facebooku skrytykowała decyzję polskiego sądu wobec Ukrainki, która nadała paczkę zawierającą materiały wybuchowe.
„Polski wymiar sprawiedliwości całkowicie stanął na głowie! Ukrainka w Polsce nadała paczkę z bombą i ukarano ją za to… grzywną!” – napisała Zajączkowska.
Modelka z Ukrainy i paczka z materiałami wybuchowymi
Loading Facebook post...
Posted on Facebook
Sprawa, o której wspomniała europosłanka, dotyczy wydarzeń z lipca 2024 roku. W magazynie niedaleko Piotrkowa Trybunalskiego znaleziono paczkę z bombą. Z ustaleń Wirtualnej Polski wynika, że przesyłkę wysłała ukraińska modelka Kristina S., która – jak twierdziła – była tylko „nieświadomym pionkiem” tajnej operacji.
- Przeczytaj też: Leszek Miller bez ogródek na temat Ukrainy. Jego słowa wywołały burzę
- Sprawdź także: Antyukraiński patostreamer zatrzymany w Trójmieście
Według śledczych w sprawie pojawia się nazwisko Jurija Kowalenki, mężczyzny podejrzewanego o związki ze służbami rosyjskimi. To on miał zlecić kobiecie przewiezienie materiałów przez granicę i nadanie paczki.
„Mimo iż materiały niezbędne do skonstruowania bomby sama przewiozła przez granicę, sąd uznał, że za wskazanie mózgu operacji zasługuje na… złagodzenie kary” – oburza się Zajączkowska.
Kara, która wywołała burzę
Sąd skazał Kristinę S. na grzywnę w wysokości 18 tysięcy złotych, jednak po odliczeniu okresu tymczasowego aresztowania, kobieta ma do zapłacenia zaledwie nieco ponad 6 tysięcy złotych.
„Oto 'potężna’ kara grzywny za przewiezienie i przesłanie ładunku wybuchowego. To jest jakiś absurd i urządzanie sobie kpin z własnego państwa” – komentuje europosłanka.
Zajączkowska od miesięcy apeluje o zaostrzenie polityki bezpieczeństwa oraz większą kontrolę nad osobami przyjeżdżającymi do Polski zza wschodniej granicy. Jej wpis jest kolejnym głosem krytyki wobec działań polskiego wymiaru sprawiedliwości, który – jak podkreśla – traci zaufanie obywateli.
Ukraina nie chce wydać podejrzanego
W swoim poście polityczka zwróciła też uwagę na wątek międzynarodowy. Jak podała, Jurij Kowalenko, wskazany jako organizator całej akcji, jest poszukiwany przez Komendę Główną Policji oraz Interpol, jednak Ukraina odmówiła jego ekstradycji.
„Krótko mówiąc – zatrzymanie podejrzanego o operację bombową będzie możliwe dopiero, gdy opuści on Ukrainę” – zauważyła.
Zajączkowska: „To kpina z państwa prawa”
Ewa Zajączkowska znana jest z krytycznych wypowiedzi wobec instytucji unijnych, polityki migracyjnej i decyzji sądów, które – jej zdaniem – „rozmywają odpowiedzialność”. W Parlamencie Europejskim wielokrotnie zabierała głos w kwestiach związanych z bezpieczeństwem granic i ochroną obywateli.
Tym razem zwróciła uwagę na brak konsekwencji po stronie polskiego wymiaru sprawiedliwości i bierność władz ukraińskich.
„Polski wymiar sprawiedliwości robi sobie żarty ze sprawiedliwości, a strona ukraińska nie chce wydać podejrzanego o organizowanie zamachu bombowego. Wszystko jest w porządku, można się rozejść” – podsumowała z ironią.
Jej wpis w mediach społecznościowych szybko zdobył setki reakcji i komentarzy. Jedni przyznają jej rację, inni zarzucają, że wpis może zaostrzyć napięcia polsko-ukraińskie.
