Abonament debiutuje już 19 września, a w sieci raz po raz pojawiają się kolejne zapisy pisane „drobnym drukiem”. Ujawniane szczegóły najczęściej są raczej kontrowersyjne. Podsumowanie najlepiej zacząć jednak od cen.
Te nie są zbyt wygórowane: 4 euro za miesiąc, 8 euro za kwartał lub 20 euro za rok. Jedną z opcji jest także plan rodzinny, jeśli na jednej konsoli loguje się więcej niż jeden użytkownik. W przeciwnym przypadku każda osoba będzie musiała wykupić subskrypcję osobno.
Oferta Nintendo dla płacących graczy obejmuje między innymi możliwość przechowywania zapisów na serwerach rozproszonych – w „chmurze”. Tu jednak zaczynają się spore problemy, ponieważ nie wszystkie gry będę tę opcję wspierały, co japońska korporacja tłumaczy obawą o oszustwa.
Dlatego też naszego profilu w Splatoon 2 nie przeniesiemy w łatwy sposób na inną konsolę, co brzmi raczej dziwnie – mowa przecież o sieciowej strzelance.
Co więcej – i tutaj mamy do czynienia z największym chyba punktem spornym – nasze dane przechowywane na serwerach Nintendo będą kasowane za każdym razem, gdy wygaśnie nasz abonament. Gracze twierdzą, że to czysty absurd i całkowite przeciwieństwo tego, co oferuje Sony i Microsoft.
Do tego dochodzą także „darmowe” produkcje, które każdego miesiąca będą mogli pobrać abonenci. Nintendo przygotowało ofertę na bazie emulatora Virtual Console i ogranicza się do absolutnych klasyków z NES-a, w tym Soccer, Donkey Kong, Mario Bros., Dr. Mario, Double Dragon, pierwsze Ninja Gaiden i tak dalej.
To wszystko świetne produkcje, lecz bardzo już zaawansowane wiekowo. Co więcej, konsola będzie musiała co tydzień logować się do sieci, by sprawdzić nasz stan abonamentu. Jeśli nie będzie w stanie tego zrobić, nie będziemy mogli włączyć żadnej z pobranych wcześniej gier. Taki system DRM również irytuje potencjalnych użytkowników.
Mniej liczne są te dobre informacje. Pozycje Free to Play – jak Fortnite – będą dostępne w całości za darmo, a więc nie będą wymagały abonamentu do zabawy w sieci, wzorem PlayStation Plus.