W Elblągu wystarczyło kilka godzin, by sytuacja zrobiła się nerwowa jak w środku sztormu. Woda na rzece podskoczyła do poziomu alarmowego, wiatr zaczął „pchać” Zalew Wiślany w głąb lądu, a miasto przeszło w tryb kryzysowy. W tle – intensywny śnieg i prognozy, które nie dawały komfortu. Dzień później pojawił się nowy komunikat: alarm został odwołany, ale to nie oznacza końca czujności.
Alarm powodziowy w Elblągu: 610 cm i realne ryzyko cofki
We wtorek 30 grudnia prezydent Elbląga Michał Missan ogłosił alarm przeciwpowodziowy. Powód był konkretny: rzeka Elbląg przekroczyła stan alarmowy wynoszący 610 cm.
- Zobacz również: To jedno zdjęcie z Nawrockim wywołało burzę. Generałowie oburzeni, ludzie niedowierzają w to co zobaczyli
Kluczowe jest tu zjawisko cofki. W uproszczeniu: gdy wieje silny wiatr z północy, woda z Zalewu Wiślanego nie odpływa swobodnie, tylko jest „wpychana” z powrotem do koryta rzeki. W praktyce oznacza to, że poziom wody potrafi skakać, nawet jeśli lokalnie nie ma ulewy. W takich warunkach liczy się każda godzina, bo cofka potrafi zmienić sytuację szybciej, niż ludzie zdążą się przygotować.
Sylwester odwołany, miasto w trybie mobilizacji. „Teraz nie czas na to”
Gdy zagrożenie zaczęło rosnąć, Elbląg podjął decyzję, która dla wielu mieszkańców była dotkliwa, ale w takich okolicznościach – zrozumiała: odwołano miejską imprezę sylwestrową. Władze jasno komunikowały, że priorytetem jest bezpieczeństwo, a nie scena i fajerwerki.
Wraz z ogłoszeniem alarmu ruszyły działania praktyczne. Miasto zaczęło zabezpieczać newralgiczne miejsca i apelowało, by nie podchodzić do rzeki, nie ryzykować „sprawdzania na własne oczy” i stosować się do zaleceń służb.
Worki z piaskiem: gdzie mieszkańcy mogli je odebrać i gdzie działała baza
Dla osób mieszkających w rejonach najbardziej narażonych przygotowano worki z piaskiem w dwóch punktach odbioru:
-
Bulwar Zygmunta Augusta (przy ul. Panieńskiej),
-
skrzyżowanie ul. Grochowskiej i ul. Strażniczej.
Uruchomiono też bazę przy ul. Kwiatkowskiego, gdzie można było samodzielnie napełniać worki piaskiem. To rozwiązanie często robi różnicę, bo przy kryzysie liczy się dostępność i tempo.
Region Zalewu Wiślanego: alerty również w okolicznych gminach
Niepokój nie dotyczył tylko Elbląga. Wysokie stany wód i ryzyko cofki obejmowały też okolice Zalewu Wiślanego i pobliskie gminy, gdzie notowano przekroczenia stanów alarmowych. Taki scenariusz ma jedną wspólną cechę: gdy wiatr i woda grają do jednej bramki, zagrożenie rozlewa się po regionie, a sytuacja w jednej miejscowości wpływa na kolejne.
Środa przyniosła nowy komunikat: alarm odwołany, ale pogotowie pozostało
W środę 31 grudnia rano pojawiła się informacja, że alarm przeciwpowodziowy w Elblągu został odwołany, bo poziom wody opadł. Jednocześnie podkreślano, że pogotowie przeciwpowodziowe nadal obowiązuje. To ważne rozróżnienie: alarm oznacza najwyższą mobilizację i realne, bezpośrednie zagrożenie, a pogotowie – stan czujności i gotowości, bo warunki mogą się jeszcze zmieniać.
Co dalej: wszystko zależy od wiatru i kolejnych godzin
W takich sytuacjach ludzie chcą jednej informacji: „czy jest już bezpiecznie?”. Problem w tym, że przy cofce odpowiedź nie bywa zero-jedynkowa. Jeśli wiatr ponownie przybierze na sile i znów zacznie spychać wodę z Zalewu w stronę rzeki, poziom potrafi wrócić do niepokojących wartości. Dlatego Elbląg – mimo odwołania alarmu – nie schodzi z trybu ostrożności.
Loading Facebook post...
Posted on Facebook
