Paweł Królikowski zmarł 27 lutego, TVN nagrał o nim dokument, jest tam nawet nagranie z operacji Królikowskiego, widzimy aktora na stole operacyjnym.
Czytaj też: Wpadka Kidawy-Błońskiej! To się nie dzieje naprawdę
W ten weekend stacja telewizyjna TVN zdecydowała się na wyemitowanie filmu dokumentalnego pod tytułem Neurochirurg. Pokazano w nim między innymi szykującego się do operacji Pawła Królikowskiego. Aktor miał mieć usuwany guz mózgu, który jak stwierdził lekarz, zlokalizowany był przy części odpowiadającej za ośrodek mowy.
„Wiem, że nie dość, że to jest ośrodek mowy, to jeszcze ten guz jest jaki jest, czyli bardzo chętny do odnawiania się, po ludzku mówiąc złośliwy”
– wypowiedział się wtedy Paweł Królikowski.
Następnie w filmie mogliśmy zobaczyć także samą operację aktora, co ciekawe Paweł Królikowski, podczas zabiegu był cały czas przytomny.
„Najważniejsze jest teraz, żeby mowa była w jak największym stopniu zaoszczędzona. W czasie operacji będzie pan obudzony, żeby można było z panem rozmawiać, żeby z dużą dokładnością wyznaczyć, gdzie położony jest ten ośrodek mowy, żeby go w żaden sposób nie uszkodzić”
– wypowiedział się chirurg.
TVN pokazało nagranie z operacji Pawła Królikowskiego
Dla lekarzy najważniejszym było, żeby przez przypadek nie uszkodzić ośrodka mowy Królikowskiego, w końcu jest mu on niezbędny do wykonywania zawodu.
„Bardzo dzielnie to znosi, to świadomy człowiek”
– dodał następnie lekarz.
Zobacz również: Szok! Córka Kowalskiej nie miała koronawirusa. Wszyscy oszukani
Po wybudzeniu aktor znajdował się w ciężkim stanie i nie umiał nawet policzyć do dziesięciu. lekarze zalecili także dalszą radioterapię i chemioterapię, żeby powstrzymać ponowny rozwój nowotworu.
Niestety te próby spełzły na niczym. Aktor zmarł 27 lutego tego roku, z powodu powikłań neurologicznych, które pojawiły się już po operacji. Dokument o Pawle Królikowskim zobaczysz w Player +
Źródło: Pomponik
Polecamy także:
Sensacja w sprawie wyborów! PKW zabrała głos
Tomasz Kammel stracił pracę. Znamy powody jego zwolnienia z TVP
Kolejne zgony i zakażenia. Dane mówią same za siebie. Co dalej?